Poranek po imprezie zakrapianej dużą ilością alkoholu zawsze jest taki sam a przynajmniej łudząco podobny. Alicja obudziła się z bólem głowy i ogromnym pragnieniem. Podniosła głowę, która ważyła w tym momencie więcej niż tonę i rozejrzała się za jakąś zbawienną butelką wody. Nic jednak nie dostrzegła. Nie miała siły ruszyć nawet małym palcem u nogi ale suszenie w gardle zbyt mocno dawało o sobie znać i musiała się przemóc. Z trudem wstała i poczłapała na dół do kuchni. Od razu sięgnęła po tabletki i wodę. Usiadła na krześle czując, że droga, którą przebyła od łóżka do pomieszczenia w którym się teraz znajduje wyczerpała z niej całą energię. Połknęła tabletkę i zapiła ją sporą ilością wody. Czekała na cud, na to aż głowa przestanie jej pękać.
W przeszłości zawsze starała się ograniczać jeżeli chodzi o alkohol. Wiedziała na ile może sobie pozwolić aby nie czuć się tak jak w tym momencie. Wczoraj wszystkie bariery puściły, nie kontrolowała się, nawet się nie starała. Patrząc na to wszystko dzisiaj zdawała sobie sprawę, że tak na prawdę dzięki temu jej relacje z Torresem znowu uległy pozytywnej zmianie. Dzięki buzującym procentom we krwi była o wiele odważniejsza i słowa, których wcześniej się bała wypowiedzieć tym razem płynęły jak rzeka. Myśląc o tym nie żałowała tego, co się wydarzyło. Kochała Fernando Torresa i nie miała ochoty dłużej okłamywać samej siebie i bronić się przed tym uczuciem. Zrobiła to, co już dawno powinna uczynić a co uniemożliwiała jest własna duma i może też trochę strach.
Sięgnęła po jeszcze jedną butelkę wody, tabletki i poszła na górę zobaczyć jak czuje się jej przyjaciel. Zdawała sobie sprawę, że on może mieć jeszcze większego kaca niż ona, zważając na to ile wczoraj wypił. Weszła do pokoju ale Juan jeszcze spał. Zostawiła wodę i tabletki na szafce nocnej a sama położyła się obok na łóżku przyjaciela. Przytuliła się do niego i przymknęła oczy. Po chwili poczuła jak Juan zaczyna się poruszać, otwiera oczy i momentalnie od niej odskakuje.
- Co ty tu robisz? - zapytał zmarnowanym głosem . Jeszcze nigdy nie odezwał się do niej tak szorstko, dlatego Alicja poczuła się dość dziwnie
- Przyniosłam ci coś na kaca - wskazała ręką na szafkę i usiadła na łóżku
- Fizycznego czy moralnego? - zapytał i odsunął się od niej - Nie trzeba było - odburknął a po chwili zerwał się z łóżka i pobiegł jak najprędzej do łazienki czując, że zaraz zwymiotuje. Alicja pobiegła za nim i stała za zamkniętymi drzwiami
- Juan wszystko w porządku? - zapytała z troską w głosie
- Zostaw mnie - odpowiedział i nachylił głowę nad muszlą klozetową
- Może wejdę do ciebie, co? - słyszała jak Juan wymiotuje i zrobiła się jej go żal
- Nie! - krzyknął dość głośno dając upust wszystkim emocjom.
Dziewczyna zrezygnowana siedziała pod drzwiami i czekała aż Hiszpan wyjdzie. Niepokoiło ją trochę zachowanie Maty w stosunku do niej. Nigdy nie był tak zimny i oschły. Po kilku minutach Juan wyszedł z łazienki i bez słowa poszedł do swojego pokoju. Alicja nie dawała za wygraną i wpadła do jego pokoju zdenerwowana.
- Ej, no co jest? - zapytała stojąc naprzeciwko niego
- Nic nie ma - Odburknął i zapił tabletkę wodą
- No przecież widzę, że coś jest nie tak. Nigdy taki nie byłeś
- I może to był mój błąd - odparł i usiadł na łóżku - Chciałbym zostać sam
- Doskonale pamiętam ile razy byłam w dołku a ty mnie z niego wyciągałeś - usiadła obok niego - Nie zostawię cię, nie teraz. Może ci się to nie spodobać ale jesteśmy tacy sami i tak jak ty, ja też nie odpuszczę
- Tacy sami - prychnął i spuścił głowę
- No tak - powiedziała pewnie - Właśnie dlatego dogadujemy się jak nikt inny i jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi
- Przyjaciółmi - powtórzył zgorzkniale i spojrzał na nią pustym wzrokiem - Nic nie rozumiesz
- Masz rację, nic nie rozumiem - wzruszyła rękoma - Jeszcze wczoraj zachowywałeś się tak jak zawsze a dziś nie potrafisz mi nawet spojrzeć w oczy i powiedzieć o co tak na prawdę chodzi.
- Jeszcze wczoraj nie wiedziałem, że łączy cię coś z Torresem - powiedział i odwrócił głowę w drugą stronę
- Więc o to chodzi? zapytała i odchyliła jego głowę w jej kierunku. - Ja nie jestem pewna czy nas cokolwiek łączy. A nawet gdyby tak było, to czy to coś zmienia pomiędzy nami? - spojrzała w jego puste tęczówki oczekując odpowiedzi
- Kochasz go?
- Tak - szepnęła - Chyba tak. Nie mówiłam ci wcześniej bo..
- Nie ważne. To nie moja sprawa. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. - podniósł się z łóżka - Zasługujesz na to - odwrócił się do niej plecami i zaczął wychodzić
- Juan - powiedziała mając nadzieję, że się odwróci
- Muszę się przewietrzyć - odparł i zszedł na dół po schodach a potem opuścił mieszkanie. Błądził po uliczkach Londynu rozmyślając nad tym, czy dobrze zrobił nie walcząc o miłość swojego życia. Teraz już była za późno. Alicja wybrała innego i to na dodatek jego przyjaciela. Nie mógł, nie potrafił z nim konkurować.
Alicja rzuciła się na łóżko ze zrezygnowaniem zaraz po tym jak Juan wyszedł z pokoju. Nurtowało ją zachowanie przyjaciela, nie potrafiła tego rozgryźć. Był tak całkiem inny niż dotychczas, że nawet zaczęła się o niego bać. Nie rozumiała jego zachowania, tego w jaki sposób ją traktował. Chciała z nim szczerze porozmawiać ale on uciekł nie dając szansy na wyjaśnienie tej sytuacji. Postanowiła, że pójdzie do Torresa po radę, bo kto jak nie on zna go lepiej. Ubrała się w ekspresowym tempie i szybkim krokiem poszła do blondyna. Zapukała do drzwi i czekała aż jej otworzy. Fernando zjawił się po kilku chwilach a widząc ją od razu przykleił uśmiech do twarzy
- Jaka miła niespodzianka - przybliżył się do niej i pocałował w usta - Wchodź proszę
- Nie przeszkadzam? - zapytała zdyszana i próbowała ustabilizować oddech
- Jasne, że nie - uśmiechnął się i pomógł zdjąć jej kurtkę - Coś się stało, że tak do mnie pędziłaś?
- Mam problem z Juanem
- A łudziłem się, że się za mną stęskniłaś - odpowiedział udając niezadowolenie i zaprosił ją do salonu. Poszedł do kuchni po szklankę wody mineralnej - Proszę - podał ją Alicji - Opowiadaj co z tym Matą - usiadł obok niej na kanapie
- Dzięki - upiła kilka łyków wody i odstawiła szklankę na stolik - Dziwnie się dzisiaj zachowuje. Nie jest taki jak zawsze, widać, że coś mu jest ale nie chce mi powiedzieć. Jak się zapytałam to wyszedł z domu
- Ale co konkretnie mówił?
- Niewiele się odzywał. Zapytał się co jest pomiędzy nami, czy cię kocham - spojrzała na niego niepewnie - A potem życzył mi szczęścia i wyszedł. Nie wiesz o co może mu chodzić?
- A co mu odpowiedziałaś na pytanie, czy mnie kochasz? - spojrzał w jej oczy i czekał na jej reakcję - Wiesz, że ja ciebie bardzo
- Ja ciebie też - odpowiedziała szeptem ze spuszczoną głową jakby bała się tego, co przed chwilą mu wyjawiła. Fernando złapał jej twarz w dłonie i zaczął ją całować po szyi, policzkach, nosie, kończąc na namiętnym pocałunku w usta
- Fer chciałam, żebyś mi doradził w sprawie Juana - oderwała się niechętnie od jego pocałunków
- Później - szepnął jej do ucha i znów zaczął całować. Jego ręce poczynały sobie coraz śmielej błądząc pod jej bluzką
- Nando - powiedziała błagalnym tonem i odsunęła się od niego na kilka centymetrów - To dla mnie ważne
- No dobrze - odparł zrezygnowany - Wiem o co chodzi. On jest po prostu zazdrosny
- Proszę cię, ja na prawdę chcę się dowiedzieć o co chodzi a ty sobie ze mnie żartujesz - odparła z wyrzutem
- Nie żartuje - powiedział poważnie - No pomyśl dlaczego akurat po wczorajszej imprezie zachowuje się tak dziwnie i pyta czy mnie kochasz, życzy ci szczęścia? Widział jak się całowaliśmy i dlatego jest w takim podłym nastroju. On coś do ciebie czuje i tylko mi nie mów, że tego nie zauważyłaś - odparł i poszedł do kuchni po szklankę wody dla siebie. Alicja siedziała bez ruchu i powtarzała sobie w głowie słowa Torresa. Czy na prawdę była aż tak ślepa, żeby tego nie zauważyć?
- Nie, to niemożliwe - powiedziała, gdy Fernando usiadł obok niej - Od początku ustaliliśmy, że jesteśmy przyjaciółmi i nikim więcej
- Może tylko ty tego chciałaś. Może zgodził się na to, bo nie chciał cię stracić a tak na prawdę dalej miał nadzieję, że kiedyś między wami coś będzie. Wczoraj w jakiś sposób pozbawiłaś go złudzeń i na pewno go zabolało - chwycił jej dłonie - Wydawało mi się to już od jakiegoś czasu, dlatego gdy się pogodziliśmy zapytałem czy między wami coś jest. Gdybyś powiedziała, że tak, to nie wtrącał bym się pomiędzy was
- Zraniłam go - wszystkie informacje powoli zaczęły docierać do jej głowy - Muszę z nim porozmawiać
- Jutro - nie pozwolił jej wstać - Daj mu trochę czasu, żeby ochłonął. - przytulił ją do siebie - Czy to coś zmienia w stosunku do nas?
- Nie - spojrzała mu w oczy - Kocham cię - odparła
Fernando pocałował ją namiętnie i w tym samym czasie pozbywał się poszczególnych części jej ubrań. Spojrzał się na nią wymownie chcąc zobaczyć, czy aby na pewno jest na to gotowa. Nie protestowała, wręcz przeciwnie zdjęła jego koszulkę i zabierała się za spodnie. Przeniósł ją do swojej sypialni nie przestając jej całować ani na moment. Połączyli się razem po raz pierwszy doprowadzając się do granic rozkoszy
_________________________________________________________________
Zabijcie mnie ale ja nie potrafię opisywać takich scen. Mam nadzieję, że chociaż wcześniejsza część rozdziału się Wam spodoba :)
piątek, 26 kwietnia 2013
piątek, 19 kwietnia 2013
Rozdział 17
O godzinie dwudziestej zjawiali się w domu Juana pierwsi goście. Z minuty na minutę dom zaczął się wypełniać zawodnikami The Blues. Alicja była jedyną dziewczyną w towarzystwie dlatego czuła się lekko skrępowana. Nie czuła się najswobodniej biorąc też pod uwagę fakt, że z niektórymi chłopakami dopiero co się poznawała. Chodziła wcześniej na treningi drużyny ale raczej trzymała się z boku. Zamieniła jedynie kiedyś kilka słów z Luizem i to w dość niesprzyjających okolicznościach. Teraz było inaczej, Juan postanowił. że zapozna ją z każdym osobiście i dlatego Alicja momentami czuła się dość niekomfortowo. Trzymała się jak najbliżej swojego przyjaciela bojąc się, że nie odnajdzie się w nowym towarzystwie. Z upływem czasu zachowywała się coraz swobodniej, wymieniła po kilka zdań chyba z każdym, kto był obecnie w domu Juana. Jednocześnie w myślach cieszyła się, że nadal nie ma Torresa, miała nawet nadzieję, że wcale się nie pojawi. Zaczynała się świetnie bawić i wiedziała, że jego obecność to zmieni.
- Cześć wszystkim - usłyszała dość charakterystyczny głos, który rozpoznałaby wszędzie. Z jej twarzy znikł uśmiech i wkradło się zaniepokojenie. Podniosła głowę i zobaczyła Torresa witającego się po kolei z chłopakami. W pewnym momencie nachylił się nad nią i musnął jej policzek. Chciała zaprotestować ale po raz kolejny nie potrafiła. Czuła się przy nim kompletnie bezsilna, choć udawała twardą. Przysunęła się bliżej do siedzącego obok Juana i wsparła głowę na jego ramieniu. Fernando usiadł z drugiej strony i zaczął rozmawiać z chłopakami zupełnie nie zwracając uwagi na dziewczynę.
Wszyscy śmiali się i dobrze bawili tylko nie Alicja. Jej nastrój uległ całkowitej zmianie gdy tylko go zobaczyła. Nie miała już ochoty tam siedzieć. Jakby tego wszystkiego było mało to Fernando strasznie irytował ją swoim zachowaniem udając, że jej nie zauważa. Odkąd przyszedł nie zamienił z nią ani jednego słowa. Zrezygnowana wstała i i poszła do swojego pokoju. Chciała pójść spać ale nie było jej to dane, bo w drzwiach pojawił się Nando, który za nią szedł
- Dlaczego uciekłaś tak bez słowa? zapytał i stanął naprzeciw jej łóżka
- Nie udawaj, że cię to nagle obchodzi. Jakoś wcześniej mnie nie zauważałeś - odpowiedziała z wyrzutem
- Myślałem, że tego nie chcesz. Nie chciałem się narzucać
- Bo nie chcę - odparła i położyła się na łóżku w ubraniach i cała przykryła się kołdrą
- Więc o co chodzi? - usiadł obok niej i zdjął kołdrę z jej głowy - Dlaczego się dąsasz?
- Nie dąsam się. Chcę zostać sama - powiedziała podniesionym tonem i znów się przykryła
- Przepraszam za wszystko - odpowiedział po chwili ciszy - Ja na prawdę nie chciałem cię skrzywdzić
- Już mnie za to przepraszałeś
- Widocznie nie dość skutecznie skoro nadal mi nie wybaczyłaś
- Chcę zostać sama - tym razem powiedziała to błagalnym tonem mając nadzieję, że zadziała
- Albo idziesz ze mną na dół albo zostaję tu z tobą - Fernando odpowiedział pewnie i ponownie zdjął kołdrę z jej głowy. Alicja wstała i bez słowa zeszła do salonu. To było o wiele lepsze wyjście niż zostanie z nim sam na sam w pokoju. Ponownie usiadła obok Juana, który grał w Fifę z Oscarem. Fernando usiadł na przeciwko niej i tym razem bez skrupułów się jej przyglądał
- Miałem już po ciebie iść - powiedział Juan i spojrzał się na dziewczynę - Gdzie byłaś? - zapytał
- W łazience - odpowiedziała i wlepiła wzrok w ekran, gdzie chłopaki rozgrywali mecz pomiędzy Hiszpanią i Brazylią
- Z Torresem? - dopytywał ciekawy Oscar
- Nie, sama - odparła oburzona - Nie wiem gdzie on był i co robił - spojrzała wymownie na blondyna mając nadzieję, że jej nie wsypie
- W kuchni byłem, pić mi się chciało - odpowiedział i dyskretnie puścił oczko do dziewczyny
- Jeśli już mowa o piciu to słyszałem, że jesteś z Polski - nagle zjawił się David i zwrócił się do Alicji
- Tak
- Podobno macie mocne głowy. Wypróbujemy? - posłał jej uśmiech
- Podobno tak ale ja nie jestem tego dobrym przykładem. Chyba będzie lepiej jak odmówię
- Nie daj się prosić - postawił na stole butelkę wódki i kieliszki
- Skoro nie chce to jej nie namawiaj - wtrącił się Torres
- W sumie to co mi szkodzi. Polewaj - zwróciła się do Luiza i podstawiła mu kieliszek. Nie była przekonana, czy dobrze postępuje ale chciała zrobić na złość Torresowi, który niepotrzebnie się wtrącał
- I to mi się podoba - Brazylijczyk chwycił za butelkę i zaczął polewać
Alicja piła równa z piłkarzami ale już po trzech kieliszkach poczuła, że lekko kręci jej się w głowie. Jedyną osobą, która nie piła był Fernando. Doszedł do wniosku, że ktoś później będzie musiał ogarnąć to całe towarzystwo. Po jakimś czasie jedna grupka piłkarzy zawzięcie dyskutowała kto jest najlepszym zawodnikiem Chelsea, druga zaczęła tańczyć na środku salonu a Juan z Oscarem postanowili dokończyć mecz, który nie został rozstrzygnięty.
- Porozmawiamy? - Fernando zapytał Alicje mając nadzieję, że tym razem się uda
- Nie mam ochoty - odburknęła i sięgnęła po kolejny kieliszek
- Nie uważasz, że trochę za dużo dziś już wypiłaś?
- Nie twoja sprawa
- Ala pomóż mi - Oscar zwrócił się do niej błagalnie - Weź spróbuj jakoś rozproszyć Matę, bo za cholerę nie da się z nim dziś wygrać
- Ja wszystko słyszę idioto - odpowiedział Juan
Dziewczyna spojrzała na ekran, gdzie widniał wynik 2:0 dla Hiszpanii. Postanowiła, że pomoże i usiadła na kolanach Juana wcześniej spoglądając wymownie na Torresa
- Nie uda ci się - odparł Mata i wrócił do gry
- Jesteś tego pewny? - szepnęła mu do ucha a po jego ciele przeszedł lekki dreszcz. Usiadła tak, żeby nie widział ekranu i powoli wodziła palcem po jego klatce piersiowej uśmiechając się przy tym perliście. Chwilę później zaczęła go łaskotać, co spowodowało, że Juan całkowicie zapomniał o grze
- GOOOL! - wrzasnął uradowany Oscar i odtańczył taniec radości. Alicja wstała z kolan przyjaciela i usiadła obok niego ciągle się śmiejąc.
- Nadal uważasz, że mi się to nie uda? - Przybiła piątkę z brazylijczykiem i pocałowała wkurzonego Juana w policzek
- To jest nie fair - odburknął oburzony - A ty Oscar się tak nie ciesz, bo nadal przegrywasz
Alicja siedziała już z boku i nie dekoncentrowała żadnego z nich. Mecz zakończył się remisem z czego Juan był okropnie niezadowolony
- Zatańczysz? - David stał przed dziewczyną z wyciągniętą dłonią. Alicja bez zastanowienia się zgodziła i poszła z nim na środek salonu. tańczyli razem w rytm muzyki, często dość nieudolnie bo alkohol dawał o sobie znać
- Odbijany - usłyszała nagle Alicja i nawet nie wiedziała kiedy znalazła się w objęciach Torresa. Nie miała nawet sił aby wyrwać się z jego uścisku. Prawda była taka, że wcale tego nie chciała. Kołysała się z nim w rytm muzyki i uświadomiła sobie, że niepotrzebnie samą siebie oszukuje.
- Chciałabym ci zaufać ale nie wiem czy mogę - powiedziała dość nieporadnie, bo plątał się jej język
- Daj mi jeszcze jedną szansę - spojrzał jej głęboko w oczy i czekał na jej reakcję. Alicja przytuliła się do niego i po chwili poczuła jak Fer składa jej pocałunki na szyi. Podniosła głowę i odnalazła jego usta. Pocałowała go namiętnie przypominając sobie dokładnie ich smak
Widzący to wszystko Juan poczuł, że ktoś wbija mu igły prosto w serce. Wcześniej myślał, że ma jakiekolwiek szanse u Alicji ale oglądając ten obrazek wszystkie nadzieje uleciały. Sięgnął po kieliszek wódki i opróżnił jego zawartość. Czując, że to nie pomaga chwycił po całą butelkę i pił z gwinta ciągle katując się widokiem całującego się Torresa z jego miłością. Nie zważał na to, że robi mu się coraz bardziej niedobrze, pił aby choć trochę ukoić swój ból
- Możemy usiąść? - Alicja zapytała blondyna - Trochę kręci mi się w głowie
- Jasne - pocałował ją jeszcze raz i zaprowadził za rękę na kanapę obok ledwie siedzącego Juana - Dobrze się czujesz?- zapytał przyjaciela
- Wyśmienicie - z trudem odburknął Mata i powoli wstał z kanapy. Czuł, że zaraz może zwymiotować i chciał pójść do łazienki ale przewrócił się zahaczając o dywan
- Nic ci nie jest? - Alicja momentalnie się poderwała i podbiegła do przyjaciela - Daj, pomogę ci wstać
- Poradzę sobie - wstał dość nieudolnie i chwiejnym krokiem poszedł w stronę łazienki. Alicja usiadła obok Torresa na kanapie
- Chyba powinnam za nim pójść - powiedziała do blondyna i chciała się podnieść ale blondyn złapał ją za rękę
- Jest dużym chłopcem. Skoro mówi, że sobie poradzi to tak będzie. Poza tym David za nim poszedł
- Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie - wtuliła się w Nando i poczuła jak zamykają się jej oczy
- Chyba czas skończyć imprezę - Fer spojrzał na zegarek na którym widniała godzina 3 nad ranem. - Odwiozę chłopaków do domu - pocałował ją w czoło i zaniósł do jej pokoju i położył na łóżku
- A co z Juanem?
- Zajrzę jeszcze do niego - uśmiechnął się do niej
- Dziękuję - Fernando schylił się nad nią i pocałował ją po raz ostatni
_______________________________________________________________________
Skończyłam liceum :D Jeszcze tylko matura i już po wszystkim :)
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz ale ostatnio walczyłam z nauczycielami o oceny :P
- Cześć wszystkim - usłyszała dość charakterystyczny głos, który rozpoznałaby wszędzie. Z jej twarzy znikł uśmiech i wkradło się zaniepokojenie. Podniosła głowę i zobaczyła Torresa witającego się po kolei z chłopakami. W pewnym momencie nachylił się nad nią i musnął jej policzek. Chciała zaprotestować ale po raz kolejny nie potrafiła. Czuła się przy nim kompletnie bezsilna, choć udawała twardą. Przysunęła się bliżej do siedzącego obok Juana i wsparła głowę na jego ramieniu. Fernando usiadł z drugiej strony i zaczął rozmawiać z chłopakami zupełnie nie zwracając uwagi na dziewczynę.
Wszyscy śmiali się i dobrze bawili tylko nie Alicja. Jej nastrój uległ całkowitej zmianie gdy tylko go zobaczyła. Nie miała już ochoty tam siedzieć. Jakby tego wszystkiego było mało to Fernando strasznie irytował ją swoim zachowaniem udając, że jej nie zauważa. Odkąd przyszedł nie zamienił z nią ani jednego słowa. Zrezygnowana wstała i i poszła do swojego pokoju. Chciała pójść spać ale nie było jej to dane, bo w drzwiach pojawił się Nando, który za nią szedł
- Dlaczego uciekłaś tak bez słowa? zapytał i stanął naprzeciw jej łóżka
- Nie udawaj, że cię to nagle obchodzi. Jakoś wcześniej mnie nie zauważałeś - odpowiedziała z wyrzutem
- Myślałem, że tego nie chcesz. Nie chciałem się narzucać
- Bo nie chcę - odparła i położyła się na łóżku w ubraniach i cała przykryła się kołdrą
- Więc o co chodzi? - usiadł obok niej i zdjął kołdrę z jej głowy - Dlaczego się dąsasz?
- Nie dąsam się. Chcę zostać sama - powiedziała podniesionym tonem i znów się przykryła
- Przepraszam za wszystko - odpowiedział po chwili ciszy - Ja na prawdę nie chciałem cię skrzywdzić
- Już mnie za to przepraszałeś
- Widocznie nie dość skutecznie skoro nadal mi nie wybaczyłaś
- Chcę zostać sama - tym razem powiedziała to błagalnym tonem mając nadzieję, że zadziała
- Albo idziesz ze mną na dół albo zostaję tu z tobą - Fernando odpowiedział pewnie i ponownie zdjął kołdrę z jej głowy. Alicja wstała i bez słowa zeszła do salonu. To było o wiele lepsze wyjście niż zostanie z nim sam na sam w pokoju. Ponownie usiadła obok Juana, który grał w Fifę z Oscarem. Fernando usiadł na przeciwko niej i tym razem bez skrupułów się jej przyglądał
- Miałem już po ciebie iść - powiedział Juan i spojrzał się na dziewczynę - Gdzie byłaś? - zapytał
- W łazience - odpowiedziała i wlepiła wzrok w ekran, gdzie chłopaki rozgrywali mecz pomiędzy Hiszpanią i Brazylią
- Z Torresem? - dopytywał ciekawy Oscar
- Nie, sama - odparła oburzona - Nie wiem gdzie on był i co robił - spojrzała wymownie na blondyna mając nadzieję, że jej nie wsypie
- W kuchni byłem, pić mi się chciało - odpowiedział i dyskretnie puścił oczko do dziewczyny
- Jeśli już mowa o piciu to słyszałem, że jesteś z Polski - nagle zjawił się David i zwrócił się do Alicji
- Tak
- Podobno macie mocne głowy. Wypróbujemy? - posłał jej uśmiech
- Podobno tak ale ja nie jestem tego dobrym przykładem. Chyba będzie lepiej jak odmówię
- Nie daj się prosić - postawił na stole butelkę wódki i kieliszki
- Skoro nie chce to jej nie namawiaj - wtrącił się Torres
- W sumie to co mi szkodzi. Polewaj - zwróciła się do Luiza i podstawiła mu kieliszek. Nie była przekonana, czy dobrze postępuje ale chciała zrobić na złość Torresowi, który niepotrzebnie się wtrącał
- I to mi się podoba - Brazylijczyk chwycił za butelkę i zaczął polewać
Alicja piła równa z piłkarzami ale już po trzech kieliszkach poczuła, że lekko kręci jej się w głowie. Jedyną osobą, która nie piła był Fernando. Doszedł do wniosku, że ktoś później będzie musiał ogarnąć to całe towarzystwo. Po jakimś czasie jedna grupka piłkarzy zawzięcie dyskutowała kto jest najlepszym zawodnikiem Chelsea, druga zaczęła tańczyć na środku salonu a Juan z Oscarem postanowili dokończyć mecz, który nie został rozstrzygnięty.
- Porozmawiamy? - Fernando zapytał Alicje mając nadzieję, że tym razem się uda
- Nie mam ochoty - odburknęła i sięgnęła po kolejny kieliszek
- Nie uważasz, że trochę za dużo dziś już wypiłaś?
- Nie twoja sprawa
- Ala pomóż mi - Oscar zwrócił się do niej błagalnie - Weź spróbuj jakoś rozproszyć Matę, bo za cholerę nie da się z nim dziś wygrać
- Ja wszystko słyszę idioto - odpowiedział Juan
Dziewczyna spojrzała na ekran, gdzie widniał wynik 2:0 dla Hiszpanii. Postanowiła, że pomoże i usiadła na kolanach Juana wcześniej spoglądając wymownie na Torresa
- Nie uda ci się - odparł Mata i wrócił do gry
- Jesteś tego pewny? - szepnęła mu do ucha a po jego ciele przeszedł lekki dreszcz. Usiadła tak, żeby nie widział ekranu i powoli wodziła palcem po jego klatce piersiowej uśmiechając się przy tym perliście. Chwilę później zaczęła go łaskotać, co spowodowało, że Juan całkowicie zapomniał o grze
- GOOOL! - wrzasnął uradowany Oscar i odtańczył taniec radości. Alicja wstała z kolan przyjaciela i usiadła obok niego ciągle się śmiejąc.
- Nadal uważasz, że mi się to nie uda? - Przybiła piątkę z brazylijczykiem i pocałowała wkurzonego Juana w policzek
- To jest nie fair - odburknął oburzony - A ty Oscar się tak nie ciesz, bo nadal przegrywasz
Alicja siedziała już z boku i nie dekoncentrowała żadnego z nich. Mecz zakończył się remisem z czego Juan był okropnie niezadowolony
- Zatańczysz? - David stał przed dziewczyną z wyciągniętą dłonią. Alicja bez zastanowienia się zgodziła i poszła z nim na środek salonu. tańczyli razem w rytm muzyki, często dość nieudolnie bo alkohol dawał o sobie znać
- Odbijany - usłyszała nagle Alicja i nawet nie wiedziała kiedy znalazła się w objęciach Torresa. Nie miała nawet sił aby wyrwać się z jego uścisku. Prawda była taka, że wcale tego nie chciała. Kołysała się z nim w rytm muzyki i uświadomiła sobie, że niepotrzebnie samą siebie oszukuje.
- Chciałabym ci zaufać ale nie wiem czy mogę - powiedziała dość nieporadnie, bo plątał się jej język
- Daj mi jeszcze jedną szansę - spojrzał jej głęboko w oczy i czekał na jej reakcję. Alicja przytuliła się do niego i po chwili poczuła jak Fer składa jej pocałunki na szyi. Podniosła głowę i odnalazła jego usta. Pocałowała go namiętnie przypominając sobie dokładnie ich smak
Widzący to wszystko Juan poczuł, że ktoś wbija mu igły prosto w serce. Wcześniej myślał, że ma jakiekolwiek szanse u Alicji ale oglądając ten obrazek wszystkie nadzieje uleciały. Sięgnął po kieliszek wódki i opróżnił jego zawartość. Czując, że to nie pomaga chwycił po całą butelkę i pił z gwinta ciągle katując się widokiem całującego się Torresa z jego miłością. Nie zważał na to, że robi mu się coraz bardziej niedobrze, pił aby choć trochę ukoić swój ból
- Możemy usiąść? - Alicja zapytała blondyna - Trochę kręci mi się w głowie
- Jasne - pocałował ją jeszcze raz i zaprowadził za rękę na kanapę obok ledwie siedzącego Juana - Dobrze się czujesz?- zapytał przyjaciela
- Wyśmienicie - z trudem odburknął Mata i powoli wstał z kanapy. Czuł, że zaraz może zwymiotować i chciał pójść do łazienki ale przewrócił się zahaczając o dywan
- Nic ci nie jest? - Alicja momentalnie się poderwała i podbiegła do przyjaciela - Daj, pomogę ci wstać
- Poradzę sobie - wstał dość nieudolnie i chwiejnym krokiem poszedł w stronę łazienki. Alicja usiadła obok Torresa na kanapie
- Chyba powinnam za nim pójść - powiedziała do blondyna i chciała się podnieść ale blondyn złapał ją za rękę
- Jest dużym chłopcem. Skoro mówi, że sobie poradzi to tak będzie. Poza tym David za nim poszedł
- Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie - wtuliła się w Nando i poczuła jak zamykają się jej oczy
- Chyba czas skończyć imprezę - Fer spojrzał na zegarek na którym widniała godzina 3 nad ranem. - Odwiozę chłopaków do domu - pocałował ją w czoło i zaniósł do jej pokoju i położył na łóżku
- A co z Juanem?
- Zajrzę jeszcze do niego - uśmiechnął się do niej
- Dziękuję - Fernando schylił się nad nią i pocałował ją po raz ostatni
_______________________________________________________________________
Skończyłam liceum :D Jeszcze tylko matura i już po wszystkim :)
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz ale ostatnio walczyłam z nauczycielami o oceny :P
wtorek, 9 kwietnia 2013
Rozdział 16
Przez kolejne dwa dni w życie Alicji wkradła się monotonia. Wstawała rano, szła do pracy a potem całymi wieczorami siedziała w salonie lub w swoim pokoju i rozmyślała o Torresie. Ciągle miała przed oczami blondyna, który mówi, że ją kocha. Próbowała przypomnieć sobie jego wyraz twarzy, spróbować dostrzec nutkę kłamstwa w jego oczach, głosie ale w tamtym momencie była tak zszokowana, że nie wiele pamięta. Jedyne co wbiło się jej w pamięć to słowa: Kocham cię, czy to się nie liczy? Oczywiście, że dla niej te słowa się liczyły, tylko nie była pewna, co do ich prawdziwości.
Próbowała wywnioskować czy chłopak drwiący z niej i sprawiający jej ból jest tym prawdziwym Torresem, czy może ten, który jest czuły i który mówi, że kocha. Nie potrafiła tego rozgryźć, bo skoro się kocha to się nie rani. Z drugiej jednak strony nie widziała powodu dla którego Fernando mógłby ją okłamywać mówiąc o uczuciach, które nie istnieją.
Był kolejny zwykły, nudny dzień a Alicja jak to miała w zwyczaju leżała na kanapie i oglądała telewizję. Po chwili usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Zerwała się na równe nogi i pobiegła w ich stronę. Gdy tylko zobaczyła Juana od razu się na niego rzuciła nie pozwalając mu nawet zdjąć kurtki. Stęskniła się za jego uśmiechem, głosem, silnymi ramionami, za nim całym
- Alicja udusisz mnie - powiedział z uśmiechem
- Przepraszam - lekko rozluźniła uścisk ale nie miała zamiaru puszczać go z objęcia
- Strasznie się za tobą stęskniłem - pocałował ją w policzek i potargał jej włosy. Ala odsunęła się od niego z udawanym oburzeniem i szturchnęła go w bok
- Chcesz coś jeść? Dzisiaj możesz liczyć na moje dobre serce - zaoferowała się
- Nie, dziękuję. Masz może ochotę na spacer?
- Jak nie jesteś zmęczony to możemy iść - odpowiedziała i zabrała się za nakładanie kurtki i butów
Chodzili pod rękę uliczkami Londynu i rozmawiali. W zasadzie to tylko Juan opowiadał o ciekawostkach, meczach i wygłupach, które miały miejsce na zgrupowaniu a Alicja tylko się temu przysłuchiwała. Uwielbiała, gdy Juan z taką pasją i zaangażowaniem opowiadał jej o piłce. Choć na krótką chwilę mogła zapomnieć o Torresie.
- No dobra, ja się tu produkuję od pół godziny a ty nic. Teraz twoja kolej - Juan zwrócił się do Alicji
- Nie ma o czym mówić - wzruszyła ramionami - Nic szczególnego się u mnie nie działo
- A jak Fernando, żyje jeszcze? Nie doszło między wami do żadnych sprzeczek? - uważnie się jej przyglądał
- Jak go ostatnio widziałam to jeszcze żył a teraz to nie mam pojęcia - odpowiedziała nie dając po sobie poznać żadnych emocji - Wracamy do domu? - zapytała - Nie czuję rąk, zamarzły mi
- Daj - Juan chwycił jej zziębnięte dłonie i zaczął je rozgrzewać ocierając swoimi , potem przybliżył je do buzi i chuchał w nie ciepłym powietrzem - Lepiej?
- Zdecydowanie - pocałowała go w policzek i ruszyła w stronę domu. Chwilę później poczuła jak Mata splata ich dłonie - Wiesz, że teraz wyglądamy jak para? - zapytała
- Chciałem, żeby ci było cieplej. Przeszkadza ci to?
- Nie - spojrzała na niego i obdarowała szczerym uśmiechem
Przy nim czuła się tak swobodnie, że nie obawiała się niczego. Było całkiem inaczej niż z Torresem Przebywając z Juanem nie musiała bać się o to, że zaraz zostanie skrzywdzona, że sprawi jej ból. Był jej oparciem, nigdy nie sądziła, że może się tak do kogoś przywiązać. Pomysł z chodzeniem za rękę był dla niej tylko przyjacielskim gestem. Może dość specyficznym ale nie oznaczał dla niej niczego wielkiego. Odwrotnie było z Juanem. Dla niego był to wielki krok do tego, aby powiedzieć jej, co tak na prawdę do niej czuje. Krok do tego aby mógł przestać udawać i ukrywać te wszystkie emocje w sobie. Na zgrupowaniu bardzo dużo o tym myślał i postanowił, że wyzna jej wszystko nawet gdyby miał się spotkać z odrzuceniem z jej strony. Potrzebował jednak więcej czasu aby jakoś ją do tego przygotować. Ten gest był dla niego pierwszym krokiem w tej trudnej dla niego przeprawie.
Zajęci sobą do granic możliwości nie zauważyli Torresa, który zupełnie przypadkiem siedział na pobliskiej ławce i obserwował dwójkę przyjaciół. Widząc ich gesty, to jak chodzili za rękę poczuł złość i rozgoryczenie. Miał ochotę pobiec do nich zapytać się, co tak na prawdę ich łączy ale ostatecznie nie starczyło mu na tyle odwagi. Wstał zmarnowany z ławki i poszedł w stronę domu, w dalszym ciągu przez nikogo nie zauważony.
- Herbata, czy gorąca czekolada? - Juan zwrócił się do Alicji, gdy tylko przekroczyli próg domu
- Czekolada, najwyżej będę gruba, nikomu się nie spodobam i już zawsze będę siedzieć ci na głowie - odpowiedziała z przekąsem
- Nie narzekałbym - poruszył brwiami, na co Alicja wybuchnęła śmiechem
Po kilku minutach usiadł obok niej na kanapie w salonie i podał kubek z gorącą cieczą.
- Jutro nie pracujesz prawda? - zapytał z nadzieją
- Zgadza się, mam wolne
- Świetnie się składa. Pójdziesz ze mną na trening a potem robimy imprezę. Ustaliłem z chłopakami jeszcze przed wyjazdem, że przyjdą do nas
- Nie ma sprawy, to ja się gdzieś ulotnię na ten wieczór
- No chyba oszalałaś - objął ją ramieniem - Będziesz się z nami świetnie bawić
- To chyba nie jest dobry pomysł
- Najlepszy - pocałował ją w czoło i włączył telewizor - Nie chcę słuchać żadnych sprzeciwów
Oglądali jeszcze chwilę jakąś komedię ciesząc się każdą chwilą spędzoną ze sobą a potem poszli do Juana pokoju. Spanie razem stało się ich takim swoistym rytuałem. Kiedy było im źle albo zwyczajnie się za sobą stęsknili, to zawsze zasypiali w jednym łóżku w ramionach tej drugiej osoby. Tak też było i tym razem.
Następnego dnia Alicja tak jak obiecała poszła z Matą na trening. Siedziała na trybunach przyglądając się drużynie. Najczęściej jej wzrok zatrzymywał się jednak na Juanie, któremu nie schodził z twarzy uśmiech. Pomimo tego, że próbowała się powstrzymać, to nie potrafiła też przestać spoglądać na Torresa, który wydawał się jej dziwnie przygaszony i nieobecny.
Po godzinie zorientowała się jak Juan idzie w jej stronę, nawet nie zauważyła, że trening się skończył. Tak bardzo zamyśliła się o blondynie
- Wezmę tylko prysznic i zaraz wracam
- Jasne, poczekam przed stadionem - lekko się uśmiechnęła i wyszła przed budynek.
Pierwszy szatnię opuścił Fernando i szedł w stronę dziewczyny. Było za późno, żeby się odwrócić i udawać, że Alicja go nie widzi więc stała w miejscu zupełnie bez okazywania jakichkolwiek emocji
- Cześć - podszedł do niej i nieśmiało pocałował ją w policzek. Nie potrafiła się temu oprzeć i odsunąć się w odpowiednim momencie, choć uważała, że tak powinna zrobić
- Hej - odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła. Czuła się niezręcznie nie wiedząc o czym ma z nim rozmawiać, on chyba też tego nie wiedział bo tylko stał i się jej przyglądał - Przychodzisz dziś do Juana na imprezę? - zapytała nieśmiało chcąc przerwać tę ciszę
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł
- Przyjdź - szepnęła, po chwili jednak zorientowała się, że nie powinna tego powiedzieć - Juan na pewno się ucieszy - odparła chcąc ratować tę sytuację
- Zobaczę co da się zrobić - pocałował ją w policzek i odszedł z uśmiechem na twarzy. Ona znowu nie zaprotestowała, gdy ją całował choć rozum się tego domagał
- Cholera, co Ty robisz dziewczyno? - skarciła się w myślach
Po krótkiej chwili ze stadionu wyszedł również Juan. Objął ją ramieniem i poszli do domu.
_________________________________________________________________
Miał być dłuższy ale rozłożyłam go na dwie części, żeby Was nie zanudzić.
Dzięki temu też będę z Wami o kilka dni dłużej, bo opowiadanie zbliża się ku końcowi. Zostało jeszcze ze trzy rozdziały, góra cztery :)
Próbowała wywnioskować czy chłopak drwiący z niej i sprawiający jej ból jest tym prawdziwym Torresem, czy może ten, który jest czuły i który mówi, że kocha. Nie potrafiła tego rozgryźć, bo skoro się kocha to się nie rani. Z drugiej jednak strony nie widziała powodu dla którego Fernando mógłby ją okłamywać mówiąc o uczuciach, które nie istnieją.
Był kolejny zwykły, nudny dzień a Alicja jak to miała w zwyczaju leżała na kanapie i oglądała telewizję. Po chwili usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Zerwała się na równe nogi i pobiegła w ich stronę. Gdy tylko zobaczyła Juana od razu się na niego rzuciła nie pozwalając mu nawet zdjąć kurtki. Stęskniła się za jego uśmiechem, głosem, silnymi ramionami, za nim całym
- Alicja udusisz mnie - powiedział z uśmiechem
- Przepraszam - lekko rozluźniła uścisk ale nie miała zamiaru puszczać go z objęcia
- Strasznie się za tobą stęskniłem - pocałował ją w policzek i potargał jej włosy. Ala odsunęła się od niego z udawanym oburzeniem i szturchnęła go w bok
- Chcesz coś jeść? Dzisiaj możesz liczyć na moje dobre serce - zaoferowała się
- Nie, dziękuję. Masz może ochotę na spacer?
- Jak nie jesteś zmęczony to możemy iść - odpowiedziała i zabrała się za nakładanie kurtki i butów
Chodzili pod rękę uliczkami Londynu i rozmawiali. W zasadzie to tylko Juan opowiadał o ciekawostkach, meczach i wygłupach, które miały miejsce na zgrupowaniu a Alicja tylko się temu przysłuchiwała. Uwielbiała, gdy Juan z taką pasją i zaangażowaniem opowiadał jej o piłce. Choć na krótką chwilę mogła zapomnieć o Torresie.
- No dobra, ja się tu produkuję od pół godziny a ty nic. Teraz twoja kolej - Juan zwrócił się do Alicji
- Nie ma o czym mówić - wzruszyła ramionami - Nic szczególnego się u mnie nie działo
- A jak Fernando, żyje jeszcze? Nie doszło między wami do żadnych sprzeczek? - uważnie się jej przyglądał
- Jak go ostatnio widziałam to jeszcze żył a teraz to nie mam pojęcia - odpowiedziała nie dając po sobie poznać żadnych emocji - Wracamy do domu? - zapytała - Nie czuję rąk, zamarzły mi
- Daj - Juan chwycił jej zziębnięte dłonie i zaczął je rozgrzewać ocierając swoimi , potem przybliżył je do buzi i chuchał w nie ciepłym powietrzem - Lepiej?
- Zdecydowanie - pocałowała go w policzek i ruszyła w stronę domu. Chwilę później poczuła jak Mata splata ich dłonie - Wiesz, że teraz wyglądamy jak para? - zapytała
- Chciałem, żeby ci było cieplej. Przeszkadza ci to?
- Nie - spojrzała na niego i obdarowała szczerym uśmiechem
Przy nim czuła się tak swobodnie, że nie obawiała się niczego. Było całkiem inaczej niż z Torresem Przebywając z Juanem nie musiała bać się o to, że zaraz zostanie skrzywdzona, że sprawi jej ból. Był jej oparciem, nigdy nie sądziła, że może się tak do kogoś przywiązać. Pomysł z chodzeniem za rękę był dla niej tylko przyjacielskim gestem. Może dość specyficznym ale nie oznaczał dla niej niczego wielkiego. Odwrotnie było z Juanem. Dla niego był to wielki krok do tego, aby powiedzieć jej, co tak na prawdę do niej czuje. Krok do tego aby mógł przestać udawać i ukrywać te wszystkie emocje w sobie. Na zgrupowaniu bardzo dużo o tym myślał i postanowił, że wyzna jej wszystko nawet gdyby miał się spotkać z odrzuceniem z jej strony. Potrzebował jednak więcej czasu aby jakoś ją do tego przygotować. Ten gest był dla niego pierwszym krokiem w tej trudnej dla niego przeprawie.
Zajęci sobą do granic możliwości nie zauważyli Torresa, który zupełnie przypadkiem siedział na pobliskiej ławce i obserwował dwójkę przyjaciół. Widząc ich gesty, to jak chodzili za rękę poczuł złość i rozgoryczenie. Miał ochotę pobiec do nich zapytać się, co tak na prawdę ich łączy ale ostatecznie nie starczyło mu na tyle odwagi. Wstał zmarnowany z ławki i poszedł w stronę domu, w dalszym ciągu przez nikogo nie zauważony.
- Herbata, czy gorąca czekolada? - Juan zwrócił się do Alicji, gdy tylko przekroczyli próg domu
- Czekolada, najwyżej będę gruba, nikomu się nie spodobam i już zawsze będę siedzieć ci na głowie - odpowiedziała z przekąsem
- Nie narzekałbym - poruszył brwiami, na co Alicja wybuchnęła śmiechem
Po kilku minutach usiadł obok niej na kanapie w salonie i podał kubek z gorącą cieczą.
- Jutro nie pracujesz prawda? - zapytał z nadzieją
- Zgadza się, mam wolne
- Świetnie się składa. Pójdziesz ze mną na trening a potem robimy imprezę. Ustaliłem z chłopakami jeszcze przed wyjazdem, że przyjdą do nas
- Nie ma sprawy, to ja się gdzieś ulotnię na ten wieczór
- No chyba oszalałaś - objął ją ramieniem - Będziesz się z nami świetnie bawić
- To chyba nie jest dobry pomysł
- Najlepszy - pocałował ją w czoło i włączył telewizor - Nie chcę słuchać żadnych sprzeciwów
Oglądali jeszcze chwilę jakąś komedię ciesząc się każdą chwilą spędzoną ze sobą a potem poszli do Juana pokoju. Spanie razem stało się ich takim swoistym rytuałem. Kiedy było im źle albo zwyczajnie się za sobą stęsknili, to zawsze zasypiali w jednym łóżku w ramionach tej drugiej osoby. Tak też było i tym razem.
Następnego dnia Alicja tak jak obiecała poszła z Matą na trening. Siedziała na trybunach przyglądając się drużynie. Najczęściej jej wzrok zatrzymywał się jednak na Juanie, któremu nie schodził z twarzy uśmiech. Pomimo tego, że próbowała się powstrzymać, to nie potrafiła też przestać spoglądać na Torresa, który wydawał się jej dziwnie przygaszony i nieobecny.
Po godzinie zorientowała się jak Juan idzie w jej stronę, nawet nie zauważyła, że trening się skończył. Tak bardzo zamyśliła się o blondynie
- Wezmę tylko prysznic i zaraz wracam
- Jasne, poczekam przed stadionem - lekko się uśmiechnęła i wyszła przed budynek.
Pierwszy szatnię opuścił Fernando i szedł w stronę dziewczyny. Było za późno, żeby się odwrócić i udawać, że Alicja go nie widzi więc stała w miejscu zupełnie bez okazywania jakichkolwiek emocji
- Cześć - podszedł do niej i nieśmiało pocałował ją w policzek. Nie potrafiła się temu oprzeć i odsunąć się w odpowiednim momencie, choć uważała, że tak powinna zrobić
- Hej - odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła. Czuła się niezręcznie nie wiedząc o czym ma z nim rozmawiać, on chyba też tego nie wiedział bo tylko stał i się jej przyglądał - Przychodzisz dziś do Juana na imprezę? - zapytała nieśmiało chcąc przerwać tę ciszę
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł
- Przyjdź - szepnęła, po chwili jednak zorientowała się, że nie powinna tego powiedzieć - Juan na pewno się ucieszy - odparła chcąc ratować tę sytuację
- Zobaczę co da się zrobić - pocałował ją w policzek i odszedł z uśmiechem na twarzy. Ona znowu nie zaprotestowała, gdy ją całował choć rozum się tego domagał
- Cholera, co Ty robisz dziewczyno? - skarciła się w myślach
Po krótkiej chwili ze stadionu wyszedł również Juan. Objął ją ramieniem i poszli do domu.
_________________________________________________________________
Miał być dłuższy ale rozłożyłam go na dwie części, żeby Was nie zanudzić.
Dzięki temu też będę z Wami o kilka dni dłużej, bo opowiadanie zbliża się ku końcowi. Zostało jeszcze ze trzy rozdziały, góra cztery :)
wtorek, 2 kwietnia 2013
Rozdział 15
Znasz to uczucie, gdy budzisz się rano i jedyne o czym marzysz, to to, aby wydarzenia wczorajszego dnia okazały się snem? Znasz tą bezsilność, kiedy okazuje się, że jednak to wszystko miało miejsce w czasie? Znasz to?
Alicja właśnie to przeżywała. Mimo, że obudziła się wtulona w Juana, który był dla niej oparciem w każdej sytuacji, to dziś nie czuła się tak bezpiecznie jak to zawsze bywało. Jej mały świat znowu został nadszarpnięty a silne ramiona przyjaciela nie dawały wystarczająco dużo bezpieczeństwa.
Uniosła głowę i zobaczyła, że Juan jeszcze śpi. Najciszej i najdelikatniej jak się dało wstała i wyszła ze swojego pokoju do łazienki. Wykąpała się i przebrała a następnie zeszła na dół do salonu. Usiadła na kanapie z nogami podkulonymi do góry. Otoczyła je swoimi ramionami i oparła o nie głowę. Myślała nad tym wszystkim, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Bolało ją to, jak zachował się Fernando. Miała nadzieję, że się zmienił ale prawda kolejny raz okazała się dla niej brutalna. Zabawił się nią, zadrwił bez żadnych skrupułów. Z zamyślenia wyrwały ją powolne kroki hiszpana, który schodził do kuchni. Dziewczyna miała dość użalania się nad sobą, zdjęła nogi z kanapy i poszła za przyjacielem, który był w trakcie parzenia sobie kawy.
- Ja też poproszę jeśli można - powiedziała i usiadła przy stole
- Jasne - uśmiechnął się na jej widok. Po chwili postawił przed nią kubek z gorącą cieczą i standardowo pocałował w policzek na powitanie. - Jak się spało?
- W twoich ramionach jak zwykle wyśmienicie - upiła łyk kawy i obdarzyła go uśmiechem
- Polecam się na przyszłość - podszedł do blatu kuchennego po swój kubek i usiadł na przeciwko Alicji - Chcesz pogadać o wczorajszym dniu? - w odpowiedzi zobaczył przeczące kiwnięcie głową przyjaciółki
- Nie chce psuć sobie z rana humoru. Poza tym chce się tobą nacieszyć, bo zaraz i mnie zostawiasz na kilka dni
- Nawet nie wiesz jak chciałbym zostać ale nie mogę - Złapał jej dłoń, która leżała na stole i lekko uścisnął
- Rozumiem - wysiliła się na ponowny uśmiech - Szkoda, że ten idiota z wami nie jedzie
Hiszpan zaśmiał się na te słowa i wstał od stołu. Do wyjazdu miał już na prawdę mało czasu a jeszcze nie skończył pakowania. Poszedł do swojego pokoju a zaraz za nim Alicja. Chciała jak najlepiej wykorzystać ten czas, kiedy jeszcze mogą być razem. Czasu jednak nie mieli za wiele i już po godzinie Juan zaczął ubierać się do wyjścia. Dziewczyna stała przy drzwiach i patrzyła się jak przyjaciel nakłada buty
- Nie pozabijacie się, gdy mnie nie będzie prawda? - spojrzał na nią po skończonej czynności i lekko się uśmiechnął
- Niczego nie mogę ci obiecać - odpowiedziała poważnie i mocno się do niego przytuliła
- Będę tęsknił - pocałował ją czule w czoło i nadal trwał z nią w uścisku. Nie chciał wyjeżdżać i zostawiać jej akurat teraz, kiedy nie była w najlepszym stanie. Może i próbowała to przed nim ukryć ale on za dobrze ją znał. Bał się o nią ale nie mógł nic zrobić. Musiał stawić się na zgrupowaniu
- Ja też będę tęsknić - odpowiedziała ze smutkiem w głosie
- Muszę już iść. Taksówka przyjechała - jeszcze raz ją pocałował w czoło a potem rozluźnił uścisk. Złapał za swoją torbę i powoli wychodził z domu posyłając Alicji na pożegnanie piękny uśmiech
- Powodzenia! - krzyknęła jeszcze zanim całkiem opuścił pomieszczenie a potem zaczęła szykować się do pracy.
Hiszpan wraz z zamknięciem drzwi od razu chwycił po swój telefon i zadzwonił do Torresa. Wsiadł do taksówki, rzucił krótkie: Na lotnisko poproszę i czekał aż przyjaciel odbierze. Po kilku sygnałach usłyszał jego głos
- Co tam? - zapytał trochę zmarnowanym głosem Fernando. Spodziewał się od razu jaka jest przyczyna tego telefonu
- Możesz mi wytłumaczyć, co się wczoraj stało pomiędzy tobą i Alicją. Wróciła strasznie zdenerwowana od Ciebie
- Nie ważne. To nasze sprawy
- Fer, do cholery! Myślałem, że już jej odpuściłeś
- Bo tak jest. Naprawię to, obiecuję - odpowiedział pewny siebie
- Oby - rzekł z coraz mniejszym zdenerwowaniem Juan - Ja właśnie jadę na lotnisko. Wrócę za kilka dni. gdybyś mógł to zorientuj się od czasu do czasu co u niej - było słychać troskę w jego głosie
- Jasne, nie ma sprawy
- To na razie - rozłączył się i odetchnął z ulgą
Alicja przez cały dzień w pracy była nieobecna. Wkurzały ją coraz to częstsze telefony od Torreesa. Ani jednego nie odebrała, nie miała najmniejszej ochoty aby z nim rozmawiać. Gdy po raz kolejny zobaczyła jego numer na wyświetlaczu telefonu złość ogarnęła apogeum. Nacisnęła czerwoną słuchawkę i napisała mu krótkiego smsa: "Daj mi spokój", po czym wyłączyła telefon. Pomimo tego nadal o nim myślała. podchodząc do klienta trudno jej było wysilić się na choćby lekki uśmiech. Kilka razy pomyliła zamówienia i stłukła dwie szklanki. Chodziła jak automat, nie orientowała się, co się wokół niej dzieje. Jej szef Alex widząc to wszystko kazał jej iść do domu i wrócić następnego dnia
- Przepraszam cię za dziś. Odkupię szklanki, to się więcej nie powtórzy - zapewniła ze wstydem
- Każdemu może się przytrafić gorszy dzień - uśmiechnął się do niej i poszedł wykonywać jej obowiązki.
Alicja wróciła zrezygnowana do domu mając łzy w oczach. Wyjęła z szafki wino, wypiła jeden kieliszek a potem poszła spać.
Następnego dnia obudziła się o wiele silniejsza psychicznie. Nie chciała już pokazywać swojej słabości, obiecała sobie, że od tej pory będzie silna. Włączyła telefon i wykręciła numer Juana, który wczoraj próbował się do niej dodzwonić kilka razy. Po rozmowie z nim jak zawsze miała lepszy humor. Z pozytywnym nastawieniem minęły jej tak kolejne dwa dni. Torres z czasem przestał dzwonić nie widząc żadnego rezultatu. Alicja miała nadzieję, że wreszcie dał sobie spokój, dlatego nie kryła zdziwienia, gdy zobaczyła wracając z pracy pod swoimi drzwiami.
- Co ty tu robisz? - zapytała - Mówiłam ci, żebyś dał mi spokój
- Chciałem tylko porozmawiać - odrzekł zrezygnowany
- Ale ja nie chcę - otworzyła drzwi i weszła do środka - Idź sobie - chciała zamknąć przed nim drzwi ale hiszpan zwinnie wślizgnął się do środka
- Nie uciekaj od tej rozmowy. I tak będziemy musieli ją kiedyś przeprowadzić
- A może ja już nie chcę nigdy z tobą rozmawiać. Nie pomyślałeś o tym? - spojrzała na niego z pogardą i wskazała mu ręką na drzwi - Wyjdź!
Fernando stał jednak bez ruchu i cały czas na nią spoglądał nie mając nawet najmniejszego zamiaru aby opuścić to pomieszczenie
- Wiem, że mówisz tak tylko dlatego, że jesteś na mnie wściekła. Rozumiem cię
- Nie jestem zła - pokręciła przecząco głową - Już to wszystko ze mnie uleciało. Ja po prostu nie chcę się zadawać z kimś takim jak ty
- Przepraszam cię, ja na prawdę nie chciałem tego powiedzieć. Nawet nie wiem czemu to zrobiłem. Przepraszam - powiedział desperacko i podszedł do niej bliżej. Złapał ją za rękę, nie zaprotestowała
- Widzisz, Adam też za każdym razem mówił mi, że czegoś nie chciał zrobić. Mam dość takiego bezsensownego tłumaczenia - zabrała swoją dłoń z jego uścisku i poszła w stronę salonu
- Uważasz, że nie zasługuję na drugą szansę? - szedł za nią i usiadł obok na kanapie
- Ty już miałeś swoją drugą szansę. Niestety słabo z niej skorzystałeś - odpowiedziała nawet nie patrząc mu w oczy. Fernando chwycił za jej podbródek i skierował jej twarz w jego stronę, Ponownie nie zareagowała, poddała się temu, co z nią robił
- Kocham cię, czy to się nie liczy? zapytał cicho i spoglądał wprost w jej oczy
- Adam mówił mi to samo - odpowiedziała obojętnie
- Przestań mnie do niego porównywać - powiedział coraz bardziej zdenerwowany - Nie jestem taki jak on. Udowodnię ci to - musnął jej usta i wstał z kanapy. Alicja nawet nie zdążyła zareagować na ten nieśmiały pocałunek - Gdyby coś się stało albo chciałabyś pogadać to
- To mam Juana - wtrąciła się - Wiem o tym doskonale
- Ja też zawsze jestem obok - odpowiedział smutny i wyszedł z domu
Alicja zaraz po tym rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Nie wiedziała, czy dobrze zrobiła. Z jednej strony była dumna z tego, że potrafiła się mu przeciwstawić ale z drugiej była zła, że odpycha osobę, którą kocha.
___________________________________________________________________
Jak tam święta? :)
Wiecie co, chyba mi się podoba to, co jest u góry :D Dziwne co nie?
Mam nadzieję, że podoba się nie tylko mi ale i Wam :)
Alicja właśnie to przeżywała. Mimo, że obudziła się wtulona w Juana, który był dla niej oparciem w każdej sytuacji, to dziś nie czuła się tak bezpiecznie jak to zawsze bywało. Jej mały świat znowu został nadszarpnięty a silne ramiona przyjaciela nie dawały wystarczająco dużo bezpieczeństwa.
Uniosła głowę i zobaczyła, że Juan jeszcze śpi. Najciszej i najdelikatniej jak się dało wstała i wyszła ze swojego pokoju do łazienki. Wykąpała się i przebrała a następnie zeszła na dół do salonu. Usiadła na kanapie z nogami podkulonymi do góry. Otoczyła je swoimi ramionami i oparła o nie głowę. Myślała nad tym wszystkim, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Bolało ją to, jak zachował się Fernando. Miała nadzieję, że się zmienił ale prawda kolejny raz okazała się dla niej brutalna. Zabawił się nią, zadrwił bez żadnych skrupułów. Z zamyślenia wyrwały ją powolne kroki hiszpana, który schodził do kuchni. Dziewczyna miała dość użalania się nad sobą, zdjęła nogi z kanapy i poszła za przyjacielem, który był w trakcie parzenia sobie kawy.
- Ja też poproszę jeśli można - powiedziała i usiadła przy stole
- Jasne - uśmiechnął się na jej widok. Po chwili postawił przed nią kubek z gorącą cieczą i standardowo pocałował w policzek na powitanie. - Jak się spało?
- W twoich ramionach jak zwykle wyśmienicie - upiła łyk kawy i obdarzyła go uśmiechem
- Polecam się na przyszłość - podszedł do blatu kuchennego po swój kubek i usiadł na przeciwko Alicji - Chcesz pogadać o wczorajszym dniu? - w odpowiedzi zobaczył przeczące kiwnięcie głową przyjaciółki
- Nie chce psuć sobie z rana humoru. Poza tym chce się tobą nacieszyć, bo zaraz i mnie zostawiasz na kilka dni
- Nawet nie wiesz jak chciałbym zostać ale nie mogę - Złapał jej dłoń, która leżała na stole i lekko uścisnął
- Rozumiem - wysiliła się na ponowny uśmiech - Szkoda, że ten idiota z wami nie jedzie
Hiszpan zaśmiał się na te słowa i wstał od stołu. Do wyjazdu miał już na prawdę mało czasu a jeszcze nie skończył pakowania. Poszedł do swojego pokoju a zaraz za nim Alicja. Chciała jak najlepiej wykorzystać ten czas, kiedy jeszcze mogą być razem. Czasu jednak nie mieli za wiele i już po godzinie Juan zaczął ubierać się do wyjścia. Dziewczyna stała przy drzwiach i patrzyła się jak przyjaciel nakłada buty
- Nie pozabijacie się, gdy mnie nie będzie prawda? - spojrzał na nią po skończonej czynności i lekko się uśmiechnął
- Niczego nie mogę ci obiecać - odpowiedziała poważnie i mocno się do niego przytuliła
- Będę tęsknił - pocałował ją czule w czoło i nadal trwał z nią w uścisku. Nie chciał wyjeżdżać i zostawiać jej akurat teraz, kiedy nie była w najlepszym stanie. Może i próbowała to przed nim ukryć ale on za dobrze ją znał. Bał się o nią ale nie mógł nic zrobić. Musiał stawić się na zgrupowaniu
- Ja też będę tęsknić - odpowiedziała ze smutkiem w głosie
- Muszę już iść. Taksówka przyjechała - jeszcze raz ją pocałował w czoło a potem rozluźnił uścisk. Złapał za swoją torbę i powoli wychodził z domu posyłając Alicji na pożegnanie piękny uśmiech
- Powodzenia! - krzyknęła jeszcze zanim całkiem opuścił pomieszczenie a potem zaczęła szykować się do pracy.
Hiszpan wraz z zamknięciem drzwi od razu chwycił po swój telefon i zadzwonił do Torresa. Wsiadł do taksówki, rzucił krótkie: Na lotnisko poproszę i czekał aż przyjaciel odbierze. Po kilku sygnałach usłyszał jego głos
- Co tam? - zapytał trochę zmarnowanym głosem Fernando. Spodziewał się od razu jaka jest przyczyna tego telefonu
- Możesz mi wytłumaczyć, co się wczoraj stało pomiędzy tobą i Alicją. Wróciła strasznie zdenerwowana od Ciebie
- Nie ważne. To nasze sprawy
- Fer, do cholery! Myślałem, że już jej odpuściłeś
- Bo tak jest. Naprawię to, obiecuję - odpowiedział pewny siebie
- Oby - rzekł z coraz mniejszym zdenerwowaniem Juan - Ja właśnie jadę na lotnisko. Wrócę za kilka dni. gdybyś mógł to zorientuj się od czasu do czasu co u niej - było słychać troskę w jego głosie
- Jasne, nie ma sprawy
- To na razie - rozłączył się i odetchnął z ulgą
Alicja przez cały dzień w pracy była nieobecna. Wkurzały ją coraz to częstsze telefony od Torreesa. Ani jednego nie odebrała, nie miała najmniejszej ochoty aby z nim rozmawiać. Gdy po raz kolejny zobaczyła jego numer na wyświetlaczu telefonu złość ogarnęła apogeum. Nacisnęła czerwoną słuchawkę i napisała mu krótkiego smsa: "Daj mi spokój", po czym wyłączyła telefon. Pomimo tego nadal o nim myślała. podchodząc do klienta trudno jej było wysilić się na choćby lekki uśmiech. Kilka razy pomyliła zamówienia i stłukła dwie szklanki. Chodziła jak automat, nie orientowała się, co się wokół niej dzieje. Jej szef Alex widząc to wszystko kazał jej iść do domu i wrócić następnego dnia
- Przepraszam cię za dziś. Odkupię szklanki, to się więcej nie powtórzy - zapewniła ze wstydem
- Każdemu może się przytrafić gorszy dzień - uśmiechnął się do niej i poszedł wykonywać jej obowiązki.
Alicja wróciła zrezygnowana do domu mając łzy w oczach. Wyjęła z szafki wino, wypiła jeden kieliszek a potem poszła spać.
Następnego dnia obudziła się o wiele silniejsza psychicznie. Nie chciała już pokazywać swojej słabości, obiecała sobie, że od tej pory będzie silna. Włączyła telefon i wykręciła numer Juana, który wczoraj próbował się do niej dodzwonić kilka razy. Po rozmowie z nim jak zawsze miała lepszy humor. Z pozytywnym nastawieniem minęły jej tak kolejne dwa dni. Torres z czasem przestał dzwonić nie widząc żadnego rezultatu. Alicja miała nadzieję, że wreszcie dał sobie spokój, dlatego nie kryła zdziwienia, gdy zobaczyła wracając z pracy pod swoimi drzwiami.
- Co ty tu robisz? - zapytała - Mówiłam ci, żebyś dał mi spokój
- Chciałem tylko porozmawiać - odrzekł zrezygnowany
- Ale ja nie chcę - otworzyła drzwi i weszła do środka - Idź sobie - chciała zamknąć przed nim drzwi ale hiszpan zwinnie wślizgnął się do środka
- Nie uciekaj od tej rozmowy. I tak będziemy musieli ją kiedyś przeprowadzić
- A może ja już nie chcę nigdy z tobą rozmawiać. Nie pomyślałeś o tym? - spojrzała na niego z pogardą i wskazała mu ręką na drzwi - Wyjdź!
Fernando stał jednak bez ruchu i cały czas na nią spoglądał nie mając nawet najmniejszego zamiaru aby opuścić to pomieszczenie
- Wiem, że mówisz tak tylko dlatego, że jesteś na mnie wściekła. Rozumiem cię
- Nie jestem zła - pokręciła przecząco głową - Już to wszystko ze mnie uleciało. Ja po prostu nie chcę się zadawać z kimś takim jak ty
- Przepraszam cię, ja na prawdę nie chciałem tego powiedzieć. Nawet nie wiem czemu to zrobiłem. Przepraszam - powiedział desperacko i podszedł do niej bliżej. Złapał ją za rękę, nie zaprotestowała
- Widzisz, Adam też za każdym razem mówił mi, że czegoś nie chciał zrobić. Mam dość takiego bezsensownego tłumaczenia - zabrała swoją dłoń z jego uścisku i poszła w stronę salonu
- Uważasz, że nie zasługuję na drugą szansę? - szedł za nią i usiadł obok na kanapie
- Ty już miałeś swoją drugą szansę. Niestety słabo z niej skorzystałeś - odpowiedziała nawet nie patrząc mu w oczy. Fernando chwycił za jej podbródek i skierował jej twarz w jego stronę, Ponownie nie zareagowała, poddała się temu, co z nią robił
- Kocham cię, czy to się nie liczy? zapytał cicho i spoglądał wprost w jej oczy
- Adam mówił mi to samo - odpowiedziała obojętnie
- Przestań mnie do niego porównywać - powiedział coraz bardziej zdenerwowany - Nie jestem taki jak on. Udowodnię ci to - musnął jej usta i wstał z kanapy. Alicja nawet nie zdążyła zareagować na ten nieśmiały pocałunek - Gdyby coś się stało albo chciałabyś pogadać to
- To mam Juana - wtrąciła się - Wiem o tym doskonale
- Ja też zawsze jestem obok - odpowiedział smutny i wyszedł z domu
Alicja zaraz po tym rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Nie wiedziała, czy dobrze zrobiła. Z jednej strony była dumna z tego, że potrafiła się mu przeciwstawić ale z drugiej była zła, że odpycha osobę, którą kocha.
___________________________________________________________________
Jak tam święta? :)
Wiecie co, chyba mi się podoba to, co jest u góry :D Dziwne co nie?
Mam nadzieję, że podoba się nie tylko mi ale i Wam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)