sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 4

Czasem wydaje się nam, że utknęliśmy w jakimś chorym punkcie naszego życia i nic nie da się z tym zrobić. Pozostaje jedynie czekać i właśnie Alicja wychodziła z takiego założenia. Monotonia bezczelnie wkradła się w progi jej życia nie dając możliwości naprawy swojej sytuacji. Nawet nie próbowała tego zrobić, podporządkowała się temu nie chcąc igrać ze swoim losem. Bo czy tą walkę można było jeszcze wygrać, czy aby nie było za późno? Może gdyby miała z kim stawać do walki ze złym światem byłoby jej łatwiej lecz tu w Londynie mimo obecności Adama była sama.
Z każdym dniem robiła się coraz bardziej obojętna na wszystko, co ją otaczało. Cały ten świat wydawał jej się zbyt pokręcony aby tak prosta istota jak ona mogła go zrozumieć. Stawała się osobą zupełnie obcą samej sobie, przeglądając się co ranek w lustrze coraz mniej poznawała w odbiciu dawną Alicję. Zmieniła się, już nie była tą słodką dziewczynką z Polski, Londyn stworzył z niej całkiem nową osobę, która nie miała żadnych ważniejszych wartości i zahamowań. Stawała się coraz bardziej oziębła i nieczuła na to co się dzieje dookoła. Wcześniej widząc na ulicy płaczące dziecko podeszła by do niego i próbowała go rozweselić. Dzisiejsza Alicja nawet by na niego nie spojrzała. Ewidentnie to co robiła w swojej pracy było powodem jej wewnętrznej zmiany. Skoro w nocy była zwykłą dziwką to w dzień nie mogła udawać aniołka. Tego nie da się połączyć tak po prostu. Rozbierając się dla swoich klientów z czasem nie czuła już zażenowania, wstydu, poniżenia. Traktowała to całkowicie bez emocji, robiła to, bo taki był jej obowiązek, w końcu za to dostawała pieniądze. Miała coraz mniejsze wyrzuty sumienia a przecież tak niedawno brzydziła się tym.

Zwykłego piątkowego wieczoru jej psychika ucierpiała po raz kolejny i tym razem to nie była jej wina. Jakkolwiek jej wcześniejsze czyny zostały popełnione z jej własnej woli, to dzisiaj została do tego zmuszona. Jej kolejny klient był jak każdy inny, przynajmniej tak wydawało się jej na początku. Robiła to, co do niej należy ale jemu to nie wystarczało. Zaczął się do niej przybliżać i dotykać. Przecież nie miał takiego prawa, jasno było powiedziane, że takie rzeczy są zabronione. Początkowo próbowała mu to na spokojnie wytłumaczyć ale brunet nie reagował na jej słowa. W swoich czynach posuwał się coraz śmielej, błądził dłońmi po całym jej ciele łapczywie całując na przemian usta, szyję i dekolt. Próbowała krzyczeć, wyrywać się ale nikt , nikt do cholery jej nie pomógł. Została brutalnie wykorzystana przez jakiegoś oszołoma. Gdzie byli wszyscy, kiedy ona została ofiarą gwałtu? Tak na prawdę nikogo w tej branży nie obchodziły takie błahostki, to było wpisane w ten 'sport'. Zdarzyło się to nie pierwszy i nie ostatni raz i jakoś nikt nie robił z tego powodu afery, więc dlaczego dziś miałoby być inaczej?

Weszła do wynajmowanego pokoju zapłakana i roztrzęsiona. Taki widok nawet w człowieku pokroju Adama wzbudził odrobinę współczucia. Podszedł i bez słowa ją przytulił nie siląc się na żadne słowa. Wtulona w niego rozkleiła się jeszcze bardziej.
- Zgwałcił mnie - wypowiadając te słowa rozpłakała się na dobre, to już nie był zwykły szloch tylko rozpacz. Adam przytulił ją jeszcze mocniej i pocałował w czoło - Ja tego nie chciałam, na prawdę. Nie mogłam nic zrobić
- Ciii, nie płacz już.- próbował ją uspokoić - Wszystko jest w porządku. Już nic ci nie grozi. - zdał sobie sprawę, że to on ją zniszczył, choć nigdy tego nie planował. Wykorzystywał ją w każdy możliwy sposób aby jemu żyło się łatwiej i wygodniej ale nigdy nie planował takiego przebiegu spraw. On też miał uczucia, choć tak udanie je w sobie skrywał. W tamtym momencie coś zrozumiał, tylko, że inną sprawą jest zrozumieć a inną wyciągnąć z tego wnioski.
- Proszę cię daj mi jakąś działkę, chociaż odrobinę. Muszę w tym momencie zapomnieć bo inaczej zwariuję - zwróciła twarz w jego stronę oczekując, że dostanie kilka gram zbawiennego proszku
- To chyba nie jest najlepszy pomysł, chyba nie chcesz się uzależnić
- Ostatni raz obiecuję - słowa nie przyniosły oczekiwanego rezultatu, musiała być bardziej stanowcza - Do cholery, to ja daję ci pieniądze na narkotyki więc chyba mam prawo skorzystać, nie sądzisz? Potrzebuję tego, chyba łatwo to zrozumieć. - Obserwowała Adama, który kierował się do szafy. Otrzymując to, co chciała nawet nie podziękowała tylko zachłannie zażyła pierwszą dawkę. Chciała poczuć się tak jak za pierwszym razem kiedy jej wszystkie problemy zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Była w swoim świecie, nie pamiętała o tym co stało się kilka godzin temu, wszystko dookoła było takie wesołe, beztroskie. Jednak każdy narkoman wie, że nigdy nie poczujesz się tak, jak za pierwszym razem. Już nie będzie tej samej euforii, bo organizm się przyzwyczaja. Alicja jednak nie zdawała sobie z tego sprawy, niezadowolona w pełni efektem wciągnęła drugą dawkę. Przecież to miał być jej ostatni raz, więc mogła zaszaleć.
Następnego dnia czuła się okropnie, nie tylko psychicznie ale też fizycznie. Branie w takiej ilości nie jest dobrym pomysłem, mimo wszystko nie żałowała swej decyzji. Choć na chwilę nie myślała o tym co się jej przytrafiło. Ogarniał ją strach, jak tylko pomyślała o tym, że dziś też musi pójść do swojej pracy, nie miała innego wyjścia choć panicznie się tego bała. Nikt nie mógł dać jej gwarancji, że dziś nie przytrafi się jej to samo. Wyszła z domu dwie godziny wcześniej niż zazwyczaj. Miała ochotę pochodzić po świeżym powietrzu, wyrwać się z zadymionych czterech ścian ale nie spodziewała się, że na dworze jest aż tak zimno. Był to koniec marca a wydawało się jej jakby właśnie nastały największe mrozy. Całkowicie straciła ochotę na zaplanowany spacer, szybko skierowała się do swojego klubu i zamówiła drinka na dodanie odwagi. Jeszcze nigdy nie bała się tak przychodząc w to miejsce.
Pomieszczenie było puste, do godziny szczytu jeszcze było sporo czasu, mogła spokojnie delektować się samotnością i trunkiem, który przyrządził jej znajomy barman.
- Przepraszam, pracujesz tu może? - usłyszała za sobą głos należący do jakiegoś mężczyzny. Odwróciła się a jej oczom ukazał się wysoki brunet.
- Tak, ale jeszcze zamknięte. Otwieramy za półtorej godziny.
- Wiem. Jestem Juan Mata - wyciągnął w jej stronę swoją dłoń, którą ona leciutko uścisnęła
- Alicja Lijewska, miło mi - kolejny piłkarz którego spotyka, o dziwo ten wydał się jej o wiele milszy niż Torres. Nie powinna mierzyć wszystkich jedną miarą
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale zgubiłem gdzieś kluczyki do samochodu. Szukałem już wszędzie i to miejsce jest moją ostatnią nadzieją. Byłem tu kilka dni temu, może wiecie czy gdzieś tu są? - zwrócił się do dziewczyny i barmana Kevina.
- Ja nie wiem ale Sara coś ostatnio wspominała o tym. Ala weź idź do niej się zapytaj, bo ja muszę przyjąć i rozpakować nowy towar bo właśnie dostarczyli. - Dziewczyna niechętnie podniosła się z zajmowanego wcześniej miejsca i poszła na zaplecze. Wróciła po kilku minutach z kluczykami w ręce. Wręczyła je Hiszpanowi, który niespodziewanie ją przytulił
- Dziękuję, jesteś wielka. W ramach znaleźnego zapraszam Cię na kawę i ciastko. Co ty na to?
- Nie masz mi za co dziękować. To nie ja je znalazłam. - uśmiechnęła się do niego - Ja je tylko oddałam w ręce właściciela
- Oj nie daj się prosić. To niedaleko, tuż za rogiem - Sam nie wiedział dlaczego się tak upierał. Rozmawiał z tą dziewczynę kilka minut a czuł, że mógłby się z nią zaprzyjaźnić. To głupie, przecież wcale jej nie znał, nie mógł wiedzieć jaka tak na prawdę jest. Jedyne czego był pewien to to, że taka dziewczyna jak ona nie pasowała mu do tego miejsca.Chciał ją bliżej poznać ale nie w tym otoczeniu dlatego właśnie zaprosił ją do kawiarni obok, w której bywał bardzo często. Alicja łyknęła ostatnie krople swojego drinka i wyszła z nim z klubu. Sama nie wiedziała, czy tego chce ale on też w jakiś sposób ją zainteresował. Był inny niż Fernando, nie oceniał jej, że pracuje w takim miejscu, zaintrygował ją. Chciała go bliżej poznać.
Kawiarnia nie należała do tych największych ale była urządzona w dobrym guście. Było czuć, że ktoś kto urządzał to miejsce znał się na tym. Usiedli przy pierwszym wolnym stoliku, zamówili kawę oraz po kawałku sernika. Rozmawiali bardzo swobodnie, najpierw o piłce nożnej, potem o Polsce i o tym dlaczego Alicja znalazła się w Londynie. Juan przedstawił dziewczynie także jego znajomego Alexa do którego należała ta kawiarnia. Dziewczyna nie powiedziała mu czym się zajmuje w klubie, za bardzo się wstydziła i bała, że nie będzie chciał jej znać. Obawiała się, że zadrwi z niej tak jak Torres a już teraz mogła stwierdzić, że zależało jej na tej znajomości choć była pewna, że Juan traktuje to raczej jak jednorazowe spotkanie. Nawet nie spostrzegła, że zrobiło się już tak późno
- Przepraszam cię, ale ja muszę iść do pracy. - wstała z krzesła i zaczęła się ubierać. - Miło spędziłam ten czas, dziękuję bardzo za kawę i ciasto
- Ja też bardzo miło go spędziłem. Mam nadzieję, że cię nie zanudziłem i że kiedyś to powtórzymy
- Bardzo chętnie ale teraz muszę już iść. Do zobaczenia - pocałowała go w policzek i już jej nie było.


_______________________________________________________
Mam nadzieję, że odcinek się podoba
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku ;**



sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 3

Chodziła do swojej pracy codziennie przez tydzień i można powiedzieć, że z każdym dniem było jej łatwiej, choć nadal czuła się jak dziwka. Były z tego dobre pieniądze, które pozwalały jej na utrzymanie siebie i Adama. Nawet nie próbowała szukać czegoś innego, była pewna że i tak niczego nie znajdzie. Miała nadzieję, że jej chłopak zacznie czegoś szukać ale jemu się nie spieszyło, było mu obojętne, co robi Alicja a on nie zamierzał się przemęczać skoro i tak mieli wystarczająco kasy. Wszystkie ich dni były praktycznie takie same. Ala wstawała, robiła śniadanie, ogarniała pokój, potem zajmowała się obiadem i szła do pracy a Adam siedział całymi dniami przed telewizorem albo wychodził gdzieś na miasto by tylko się napić. Wszystko biegło tym swoim beznadziejnym torem i nic się nie zmieniało, nawet relacje między nimi. Byli razem a tak jakby osobno.
Dnia 20 marca klub był całkowicie zatłoczony, nie dziwiło to Alicji, bo akurat była sobota czyli największy ruch. Tego wieczoru przyszli tam również gracze tutejszego klubu Chelsea Londyn, którzy zamierzali świętować urodziny jednego z nich. Klub znajdował się w dość ponurej dzielnicy i piłkarze mieli nadzieję, że tam będą mogli swobodnie się wybawić, nie napotykając na swojej drodze żadnych dziennikarzy.
- Stary dziś balujemy do białego rana - odezwał się jego najlepszy przyjaciel Juan Mata poklepując go po plecach.- Mamy z chłopakami dla ciebie prezent ale to później. Na razie czas na jakiegoś kielicha. Co ty na to?
- Jasne - rozejrzał się po klubie i był trochę zdziwiony, że chłopaki przyprowadzili go właśnie w takie miejsce. Liczył na coś innego ale nie narzekał. Miał świętować swoje dwudzieste ósme urodziny i najważniejsze było to, że spędzi je w gronie najlepszych znajomych, bo właśnie tym byli dla niego Juan, David Luiz, Eden Hazard i Oscar Piazon.
Po kilku kolejkach przyszedł czas na prezent dla solenizanta. Chłopaki twierdzili, że Torres po ostatnim związku z Olallą, który zakończył się z powodu jej zdrady nie może dojść do siebie i potrzebna jest mu chwila niezobowiązującej przyjemności.
- Chłopaki chyba nie myślicie że tam pójdę - spojrzał spod byka na pomieszczenie, które wynajęli mu przyjaciele a potem odwrócił się w ich stronę z tym samym spojrzeniem
- Daj spokój - uspokajał go Luiz - Będziesz się tylko gapił, nic więcej. Nie rób z siebie już takiego nudziarza
- No raz, podnoś dupę i idź odebrać nasz prezent - poganiał go Juan. Fernando wstał i z wielką niechęcią zrobił co mu kazali. Nie miał ochoty, aby ktokolwiek, jakieś pisemka się o tym dowiedziały, bo miałby zszarpaną opinię. Otworzył drzwi pomieszczenia z myślą, że robi to całkowicie wbrew sobie i nie powinien się na to godzić. Ujrzał w środku drobniutką, młodą dziewczynę i zrobiło mu się jej żal. Nie rozumiał jak można tak zniszczyć sobie życie.
Alicja odwróciła głowę w kierunku swojego klienta chcąc się mu przyjrzeć. Ku jej zdziwieniu doskonale znała tą twarz i na samą myśl o tym zrobiło jej się słabo. Gdy była jeszcze w Polsce interesowała się sportem, przeważnie piłką ręczną ale nożna też nie była jej obojętna. Patrzyła się na niego i nie wiedziała czy to co się jej przytrafia można zaliczyć do szczęścia czy do zwykłego pecha
- Fernando Torres? - wydukała z siebie i od razu pożałowała tych słów widząc w jego oczach przerażenie. Chłopak stał i nie wiedział co ma robić. Zaczął nerwowo wkładać ręce do kieszeni spodni i czegoś szukać. Po chwili wyjął z nich banknot i skierował dłoń w stronę dziewczyny
- Miło, że mnie poznajesz ale ja nie chce żadnej afery. To co tu się dzieje nie może wyjść poza mury tego budynku, jasne? - spojrzał na nią wymownie i jeszcze bliżej podsunął swoją dłoń - No bierz, to za milczenie - Te słowa zabolały, nie miała zamiaru rozpowiadać, że jej klientem był sam Fernando Torres. Nie była jeszcze tak zdesperowana, nie zniszczyła by komuś życia w taki sposób. Do cholery co on sobie w ogóle myślał?
- Zabieraj to - odepchnęła jego dłoń - nie chcę tej kasy. - Dziwnie na nią spojrzał ale schował pieniądze z powrotem do kieszeni. Wydawało mu się, że akurat taka dziewczyna jak ona nie odmówi tak prosto zarobionej kasy - Nie martw się, nie opowiadam na prawo i lewo czym się zajmuję także i tym razem nie zrobię wyjątku. - Zobaczyła ulgę w jego oczach lecz ona sama była wkurzona. Rozumiała, że to gwiazdor ale nie mogła dać sobą poniewierać a on ewidentnie chciał pokazać, że jest od niej po prostu lepszy. Dla niej jednak wcale tak nie było, w końcu przyszedł do tego klubu i do niej samej, szkoda tylko, że brakowało mu jaj. Bał się, że to wszystko może się wydać, że ucierpi na tym jego nienaganna reputacja. Rozbierając się dla wszystkich swoich wcześniejszych klientów nie czuła oczywiście żadnej przyjemności ale w tym wypadku jej uczucia były jeszcze gorsze. Po całej tej sytuacji nie chciała już przebywać w jego towarzystwie. Była zbyt wściekła. Obowiązki jednak wzywały. Kazała mu usiąść na kanapie i już chciała pozbywać się swojej garderoby gdy blondyn jej przerwał
- Poczekaj, to jest jakieś nieporozumienie - spojrzał na nią oczekując, że zaprzestanie wcześniej wykonywanych czynności - Tak na prawdę nie przyszedłem tu z własnej woli, to prezent urodzinowy i nie chciałem chłopakom robić przykrości. Możemy przez ten czas po prostu posiedzieć? - dziewczyna poczuła ulgę, na prawdę nie uśmiechało jej się obnażać przed tak zarozumiałą jak się jej wcześniej wydawało gwiazdką futbolu. Usiadła obok niego na kanapie i czuła straszny dyskomfort, bała się nawet spojrzeć w jego stronę, on natomiast nie miał z tym żadnego problemu. Nadal wydawał się jej arogancki. Każda minuta dłużyła się niemiłosiernie, nie mogła tak bezczynnie siedzieć
- Wszystkiego najlepszego - powiedziała prawie niedosłyszalnie, przypominając sobie, że Torres ma urodziny chcąc przerwać to dokuczające milczenie. Spojrzała na niego przez chwilę ale gdy tylko ich spojrzenia się ze sobą zetknęły od razu spuściła wzrok.
- Dziękuję - odpowiedział nawet nie siląc się na żaden uśmiech, przecież i tak się na niego nie patrzyła więc nie było sensu. Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę dostrzegając idealną talię i piękne falujące, kruczoczarne włosy, które spadały na jej ramiona. Zastanawiał się przez chwilę, co mogło skłonić dziewczynę do takiego życia ale nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Najprościej było zapytać - Mogę zadać jedno pytanie?
- Jak musisz - nawet nie odwróciła głowy w jego stronę. Udawała obojętną, choć w środku zwyczajnie się bała słów które padną
- Dlaczego to robisz?
- To długa historia a my nie mamy tyle czasu - usłyszała tylko bezczelne prychnięcie z jego strony i poczuła jak rodzi się w niej coraz więcej gniewu. Chciała mu dopiec ale nie wiedziała jak - Nie pomyślałeś, że może po prostu od zawsze o tym marzyłam? - momentalnie odwróciła się w jego stronę - Chciałam się sprzedawać za kasę, od zawsze tego pragnęłam. Co, zdziwiony? - Oczywiście to wszystko prawdą nie było ale Alicja nie miała ochoty z niczego mu się tłumaczyć, to było jej życie i jej decyzje. To co pomyślał sobie w tamtej chwili o niej Torres nic a nic ją nie obchodziło. Chciała tylko aby jak najszybciej sobie wyszedł i zostawił ją w spokoju
- No tak, łatwa kasa. Po co masz się przemęczać. - czuł niesmak słów wypowiedzianych przez dziewczynę. Zadrwił z niej i pokazał, że nie akceptuje takiego zachowania, tylko tyle mu pozostało. Czuł, że atmosfera pomiędzy nimi z sekundy na sekundę gęstnieje a to nie wróży nic dobrego
- Przykro mi ale twój czas się skończył, łaskawie opuść to pomieszczenie - wskazała mu drzwi, nie okazując  żadnej chwili słabości. Fernando Torres był dla niej całkowicie skończony! Poczuła ulgę, gdy tylko zostawił ją samą.

Przytłoczony całą tą sytuacją piłkarz dosiadł się do stolika swoich przyjaciół, którzy bez niego nieźle się bawili. Ich upojenie alkoholem widać było gołym okiem.
- No i jak się podobało? - odezwał się Oscar, który był chyba najmniej pijany, przynajmniej na takiego wyglądał. Fernando spojrzał na niego wymownie dając mu do zrozumienia, że nie chce o tym gadać. Wziął kieliszek i opróżnił do ostatniej kropelki
- Czyli chyba jednak się nie podobało - klepnął go po plecach nieźle wstawiony już Luiz. - Brzydka była? Kurcze mogłem sam ją sprawdzić zanim ją zamówiliśmy dla ciebie
- No mogłeś - odparł jubilat i wypił kolejną dawkę alkoholu, która rozlewała się po jego organizmie przyjemnie go rozgrzewając. Chciał jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu i właśnie wódka miała mu w tym pomóc.

_________________________________________________________
Chyba nie powinnam być zadowolona z tego rozdziału..

Zostałam nominowana do Liebster Awards przez volley.
1. Jaki jest Twój ulubiony sport?
Zdecydowanie piłka ręczna
2. Twoja ulubiona książka? 
Wciąż ją kocham - Nicholas Sparks
3. Dlaczego zaczęłaś pisać blog?
Robię to dla mojej przyjaciółki
4. Twój ulubiony zespół to..
Nie mam jakiegoś ulubionego, kocham muzykę reggae. Tam jest dużo zespołów, które lubię ale jeśli musiałabym wybrać to EastWest Rockers. Jeśli chodzi o inny gatunek to bardzo lubię 30 Seconds To Mars
5. Święta czy wakacje?
Hmm chyba jednak wakacje, choć wybór trudny
6. Lubisz siatkówkę?
Oczywiście, chyba nawet więcej niż lubię :)
7. Uwielbiam..
Na pewno sport, bez niego moje życie nie miało by sensu
8. Czytasz mój blog?
Od niedawna, ale czytam
9. Gdzie chciałabyś spędzać swoje wymarzone wakacje?
Nie ważne gdzie, ważne z kim
10. Lubisz się uczyć?
Niee
11. Ulubiony kraj?
Hiszpania

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 2

Siedząc na jednej z ławek dworca kolejowego nie czuła się dobrze. Miała przed oczami obrazy sprzed kliku godzin, które nie chciały wyjść z jej głowy. Ciągle to samo, pokój hotelowy, taksówkarz i najgorsza noc w jej życiu. Czy warto było się tak poniżać? Zdała sobie sprawę, że nie. Tylko że teraz było już na wszystko za późno. Tego co się stało nie da się tak po prostu wymazać, zapomnieć. Już na zawsze będzie czuła się jak zwykła dziwka, gdy o tym pomyśli. A dla kogo to zrobiła? Dla Adama, jej ukochanego chłopaka. Tylko, że siedząc z nim teraz na jednej ławce czuła obojętność. Przyglądała się innym zakochanym parom i zdała sobie sprawę, że jej związek się wypalił. Nawet nie wie kiedy to się stało ale po prostu to wiedziała. Nie dostrzegała już w oczach Adama tego charakterystycznego blasku, namiętności połączonej z czystym uczuciem. Brakowało jej prostych gestów, chodzenia za rękę, przelotnych uśmiechów, pocałunków. I choć wiedziała, że tkwiąc w tym związku nie czeka jej nic dobrego, nie potrafiła wstać z tej ławki i po prostu tego zakończyć. Nie zrobiła nic, po prostu czekała na bieg zdarzeń.

- Jutro zacznę szukać jakiejś pracy - Odezwała się po dłuższej chwili wypełnionej ciszą. Chciała czymś zająć swoje myśli, zapomnieć o przykrych incydentach. Miała nadzieję, że kurs masażu do którego praktycznie zmusił ją ojciec do czegoś się jej przyda. - Musimy z czegoś żyć, najlepiej by było jakbyś też za czymś się porozglądał - Chłopak przytaknął tylko głową, nawet na nią nie spoglądając.
Następny dzień spędzili praktycznie osobno. Adam z samego rana dał jej bułkę twierdząc, że znalazł kilka groszy w spodniach i tylko na tyle mu wystarczyło. Potem samodzielnie zaczęli chodzić po ulicach Londynu i szukali jakiejś pracy. Alicja z minuty na minutę była coraz bardziej załamana, gdziekolwiek by nie poszła ciągle słyszała tą samą odpowiedź: poszukujemy osoby z doświadczeniem. Te głupie kilka słów skreślało ją już na samym początku. Była zbyt młoda, żeby mieć jakiekolwiek doświadczenie ale była też sumienna i szybko się uczyła tylko, że jej potencjalnych pracodawców to nie obchodziło. Zrezygnowana wróciła na dworzec kolejowy gdzie czekał już na nią Adam. Usiadła obok niego na ławce z nadzieją, że jemu dziś powiodło się lepiej
- Nic nie znalazłem - odrzekł wyjmując papierosa z buzi. Alicja spuściła głowę na dół. - Nie ma dla mnie pracy ale załatwiłem coś tobie. Mamy tam zaraz pójść
Chociaż jedna dobra wiadomość tego dnia dotarła do jej uszu. Jeszcze nie wiedziała co to za praca ale już się bardzo z niej cieszyła. Czyżby za szybko?
Po kilku minutach wchodziła za swoim chłopakiem do obskurnego klubu. Nie podobał się jej, ale w tamtym momencie pomyślała, że mogłaby w nim robić wszystko, obsługiwać gości czy nawet sprzątać aby tylko miała z tego jakiekolwiek pieniądze, które pomogły by im odbić się od dna. Nie przypuszczała jednak, że w tym klubie czeka ją coś gorszego od samego sprzątania. Zauważyła jakiegoś postawnego faceta, który zmierzał w jej kierunku. Nie wyglądał na osobę z którą można się zaprzyjaźnić. Ale może to tylko pozory? Przecież nie powinno oceniać się ludzi po wyglądzie.
Po chwili witał się on z Adamem i przeszył Alę wzrokiem od góry do dołu. Przeszły ją dreszcze ale nie chciała pokazać po sobie niezadowolenia, robiła dobrą minę do złej gry aby dostać pracę.
- Dobra, jest tak jak ustaliliśmy, możesz zacząć od teraz - zwrócił się do dziewczyny, która była strasznie zadowolona.
- Już? - nie dowierzała - Ale co miałabym konkretnie robić?
- Masz robić komuś dobrze - puścił oczko do Adama - Myślałem, że jej wszytko wytłumaczysz
- Nie zdążyłem - odparł chłopak. Bał się reakcji Alicji ale nie miał wyjścia. Musiał jej o tym powiedzieć a ona musiała się zgodzić - Będziesz się rozbierać przed facetami. Coś jak striptiz - Spojrzał na nią i czekał na to aż wybuchnie ale ku jemu zaskoczeniu nic takiego nie miało miejsca. Dziewczyna osunęła się na krzesło i czekała na wyjaśnienia - Wiem, że to nie jest praca twoich marzeń ale innej nie ma, a ta jest na prawdę dobrze płatna
- Ale ja mam w dupie te pieniądze, nie takim kosztem
- Ale tu nie chodzi o seks - chciał jej pokazać dobre strony tej 'pracy' tylko tych dobrych stron nie było
- Chodzi o to, że jacyś obleśni faceci będą się na mnie gapić. Przepraszam cię ale nie skorzystam - złapała w dłoń torebkę i już chciała wychodzić, gdy Adam złapał ją za rękę
- Nie możesz się z tego wycofać. Już dałem słowo, musisz udowodnić, że mnie kochasz i przyjąć propozycje
- Wiele razy już Ci to udowadniałam i teraz nic nie muszę. Na pewno nie będę aż tak się poniżać. - Chciała się wyrwać z uścisku jego dłoni ale on nie ustępował. Coraz bardziej bolała ją ręka ale wiedziała, że tym razem mu się nie uda. Przynajmniej myślała tak do czasu.
- Słuchaj, on dał mi pieniądze. Jeśli nie przyjmiesz tej propozycji to mnie po prostu zabije. Chyba do tego nie dopuścisz prawda? - ich twarze dzieliły dosłownie milimetry. Adam patrzył prosto w jej oczy mając nadzieję, że Alicja w końcu się ugnie
- Oddaj mu te pieniądze i będzie po problemie
- Nie mam ich, były mi potrzebne. Poza tym wynająłem nam pokój
- A reszta? Na co wydałeś resztę? - mówiła coraz bardziej zdesperowana, czuła, że po raz kolejny mu ulegnie a tak cholernie tego nie chciała. Wybierała pomiędzy swoją godnością a jego życiem.
- Wydałem na dragi, musiałem się odstresować - puścił jej dłoń widząc w jej oczach zrezygnowanie. Odgarnęła włosy z czoła i ponownie usiadła na krześle. W tamtym momencie Adam już wiedział, że osiągnął swój cel. Alicja bała się zaryzykować, choć działała wbrew samej sobie zdecydowała się na tą pracę. Chodziło o życie jej chłopaka, musiała mu pomóc. Zdała sobie sprawę, że nie panuje nad swoim życiem ale w tamtym momencie nie miała siły aby to zmienić.
Pierwszy klient był najgorszy. Kompletnie nie wiedziała co ma robić. Czuła, że zaraz zapadnie się pod ziemię. Jej spotkania odbywały się w zamkniętym, odosobnionym pomieszczeniu. Miała za zadanie erotycznie pozbywać się swoich ciuchów aż do całkowitej nagości. Żaden klient nie mógł jej nawet dotknąć, to była przyjemność tylko dla ich oczu. Jedno takie spotkanie trwało nie więcej niż pół godziny ale dla Ali była to cała wieczność.Nie wiedziała co ma robić, jak się zachowywać a facet domagał się coraz więcej i więcej i bardziej seksowniej, W pewnym momencie czuła jak łzy zaczynają napływać do jej oczu ale na szczęście dla niej czas dla pierwszego klienta właśnie się skończył. Nie można powiedzieć, że jeszcze nigdy nie czuła się tak upokorzona, bo miało to miejsce podczas nocy z taksówkarzem ale dla niej jej nowa praca była jeszcze gorsza. W jeden wieczór miała upokarzać się nie przed jednym ale przed kilkoma lub kilkunastoma facetami.
Po kilku takich spotkaniach z facetami pierwszego dnia swojej pracy była całkowicie wykończona, może nie tyle fizycznie co psychicznie. Wszystko to ją przerastało, nie była w stanie nawet stanąć przed lustrem w obawie, że zobaczy inną Alicję niż do tej pory znała. Weszła do pokoju, który wynajął Adam i od razu położyła się na łóżku. Marzyła tylko o tym, by udać się w krainę snu ale jak na złość nie mogła zasnąć. Dotyk Adama, który ją przytulał był dla niej odrażający. Brzydziła się nim, brzydziła się sobą. W pewnym momencie przypomniała sobie słowa swojego chłopaka, że wydał kasę na dragi, żeby się odstresować. Ona też tak chciała, tak cholernie tego potrzebowała. Nigdy tego nie brała ale miała nadzieję, że choć na chwilę jej to pomoże. Poprosiła Adama o to, by się z nią podzielił. Spojrzał na nią oczekując wyjaśnienia ale nie usłyszawszy go sięgnął do szafki i podał jej do dłoni foliowy woreczek z białym proszkiem. Przez chwilę się jeszcze wahała ale później wciągnęła zawartość przez nos.
Gdy bierzesz pierwszy raz Twoje życie staje się jak z bajki. Nie dostrzegasz żadnych problemów, wszystko nabiera kolorów a cały ten brudny i zły świat zostawiasz za sobą. Wszystko wydaje Ci się błahe i banalne, nic nie stanowi dla ciebie ograniczeń. I chociaż Ala wiedziała, że to nie rozwiąże jej problemów, to chciała mimo wszystko spróbować.

______________________________________________________________________

Jest i następny. Oddaje go w Wasze ręce :)
Do napisania ;*

Ps: W następnym rozdziale pojawi się już Fernando