poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 8

Nie tak całą tą rozmowę wyobrażał sobie Juan. Myślał, że wcześniejsze spory i kłótnie mogą zostać zażegnane. Jakże był w tym wszystkim naiwny. Alicja od samego początku wiedziała jak to się wszystko skończy ale mimo wszystko chciała spróbować. Robiła to tylko i wyłącznie dla swojego przyjaciela, któremu tak bardzo zależało. Można powiedzieć, że początkowo nawet się starała aby załagodzić spór ale Torres nawet nie dał jej szansy na to aby mogła spróbować, od razu ją poniżył, zmieszał z błotem. To on wszystko skreślił na samym początku, ona tylko dopełniła dzieła zniszczenia. Plan Juana się nie powiódł, wcale nie była tym zaskoczona.
Poszła na górę tak jak kazał jej hiszpan, nie była zadowolona z siebie, nawet przez moment pomyślała, że trochę przesadziła w rozmowie z Fernando ale to on się do tego przyczynił. Sam ją do tego sprowokował. Położyła się na łóżku nakładając na głowę poduszkę. Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi. Wiedziała kto za nimi stoi i już bała się rozmowy, która za moment miała się odbyć.
- Mogę wejść? - Juan niepewnie otworzył drzwi, nie słysząc odpowiedzi wszedł do środka i usiadł na rogu łóżka. Jeszcze był trochę zdenerwowany sytuacją jaka wydarzyła się przed chwilą ale nie chciał zostawić Ali samej - Przesadziliście trochę
- Dobrze, że mówisz to w liczbie mnogiej - zdjęła poduszkę z głowy i usiadła na przeciwko niego - To on zaczął
- Nie chcę teraz rozmawiać o tym kto to wszystko rozpoczął. I tak to chyba nie ma teraz najmniejszego znaczenia
- Nie? To po co przyszedłeś? - była zaskoczona tym, że brunet jej nie prawi kazań
- Słyszałem waszą rozmowę i padło tam o wiele za dużo niepotrzebnych słów które pewnie bolały. Pomyślałem, że nie chcesz być teraz sama
- Juan ja na prawdę chciałam spróbować, chciałam zrobić to dla ciebie ale on nie dał mi takiej szansy. Nie potrafiłam się powstrzymać chociaż obiecałam ci, że się postaram. Przepraszam - spojrzała na niego czekając na to co powie, on jednak przybliżył się i ją przytulił
- Dziękuję, że próbowałaś. To też wiele dla mnie znaczy - odgarnął kosmyk włosów, który zasłaniał jej oko - Pogadam z Torresem, powinienem to zrobić wcześniej, pewnie był zaskoczony jak cię zobaczył i dlatego tak zareagował.
- Jak chcesz, dla mnie jest to bez znaczenia - wzruszyła ramionami
- Nie będę cię dłużej męczyć. Idź spać, jutro masz pracę a ja trening. Dość wrażeń jak na jeden dzień - pocałował ją w czoło. Poczuła się jak jego mała córeczka której ktoś zrobił krzywdę.
- Juan mógłbyś dzisiaj ze mną zostać tu na noc? Proszę - Nie chciała być sama a on nie miał serca jej odmówić. Wtuliła się w niego i momentalnie usnęła.
Gdy obudziła się następnego dnia po cichu wstała z łóżka aby go nie obudzić. Poszła się ubrać, zjadła śniadanie i szybko udała się do pracy. Cieszyła się, że nie musi teraz siedzieć w domu i rozmyślać nad tym, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Mogła zająć się pracą i o wszystkim zapomnieć chociaż na te kilka chwil. Mogła nawet odpocząć od Juana który teraz wypełniał praktycznie każdą jej wolną chwilę ale akurat na to nie narzekała. Była mu wdzięczna za to, że tak bardzo się nią opiekuje chociaż nie musi. Nawet wczoraj nie zostawił jej samej kiedy nie dotrzymała obietnicy, którą mu złożyła. Był po prostu prawdziwym przyjacielem.
Gdy podchodziła z kartą menu do klienta zauważyła jak do kawiarni wchodzi Adam. Momentalnie przystanęła i wpatrywała się w niego z zaskoczeniem jakby to wszystko jej się śniło. Chłopak od razu ją zauważył, jak gdyby nigdy nic usiadł przy jednym ze stolików.  Jak najszybciej tylko mogła obsłużyła klienta i  poszła w jego stronę, nie wiedziała czego ma się spodziewać, nogi miała jak z waty
- Co ty tu robisz? - powiedziała drżącym głosem. Chciała opanować nerwy, żeby chłopak nie zorientował się, że jest zdenerwowana ale nie udawało jej się to - Skąd wiedziałeś, że tutaj pracuję?
- Trudno nie było, w końcu jesteś dziewczyną samego Juana Maty. Z gazet można dowiedzieć się wszystkiego - spojrzał na nią z politowaniem
- Wyjdźmy na dwór, nie chcę rozmawiać na takie tematy w miejscu pracy - chłopak nie protestował, spokojnie wstał i wyszedł za nią
- Wstydzisz się mnie? - zapytał gdy byli już na zewnątrz
- Po pierwsze Juan to nie jest mój chłopak, po drugie nic ci do tego a tak poza tym, to po co tutaj przyszedłeś? - myślała, że Adam to już zamknięty rozdział w jej życiu a on zjawia się jak gdyby nigdy nic i wszystko psuje
- Chciałem się pożegnać, jutro jadę do Polski - chciał ją pocałować na pożegnanie ale momentalnie zareagowała i nie dała się dotknąć. Podszedł do niej bliżej i złapał jej twarz w dłonie - Jedź ze mną, bez ciebie wszystko nie ma sensu, brakuje mi ciebie
- Jak to sobie wyobrażasz po tym wszystkim co mi zrobiłeś?
- Przepraszam cię za wszystko. Zmieniłem się, zrozumiałem, że cię kocham. - znowu chciał ją pocałować ale Alicja po raz drugi była szybsza i odsunęła się od niego
- Już ci nie wierzę, bez ciebie moje życie jest o wiele lepsze
- Przecież wiem, że nadal mnie kochasz i chcesz ze mną być. Nie chcę naciskać, to ma być twoja decyzja. Jutro będę na ciebie czekać w tym miejscu o godzinie ósmej. Mam nadzieję, że pójdziesz za głosem serca - znowu zbliżył się do niej na niebezpieczną odległość i tym razem zdołał ją pocałować. Nie miała już siły się bronić. Stała tak jeszcze chwilę w osłupieniu przyglądając się jak Adam znika za ścianą sąsiedniego budynku.Wspomnienia o nim wróciły, uśmiechnęła się mimowolnie. Przecież nie zawsze było tak źle, bywały i piękne chwile i choć była przez tak długi czas z człowiekiem który ją ranił, to bez niego momentami czuła się jeszcze gorzej. Powinna mu była od razu stanowczo powiedzieć, że nigdzie z nim nie jedzie, jednak nie potrafiła tego zrobić.
Całej tej sytuacji przyglądał się Juan, który przyjechał do Alicji na kawę przed treningiem. Od razu skojarzył fakty, wiedział, że tym mężczyzną jest Adam. Gotowało się w nim na samą myśl, że znowu wkroczył w jej życie z buciorami i próbuje zakłócić jej spokój. Najchętniej poszedłby do niego i obdarzył go soczystym sierpowym ale nie chciał robić awantury. Miał nadzieję, że dziewczyna jakoś sensownie wytłumaczy mu ten pocałunek i całą tą rozmowę. Gdy tylko zobaczył, że Adam znikł podszedł do Alicji. Był bardzo zdenerwowany i od razu można to było zauważyć
- O cześć - Ala uśmiechnęła się niepewnie na jego widok, nie chciała mu mówić o tym, że spotkała się ze swoim byłym chłopakiem
- Możesz mi powiedzieć czego on od ciebie chciał? - mówił zdenerwowany, nie miał zamiaru bawić się w podchody. Jak najszybciej chciał się wszystkiego dowiedzieć. Dziewczyna spojrzała niepewnie, wiedziała, że musi powiedzieć prawdę
- Przyszedł się pożegnać, jutro wraca do Polski.
- Całe szczęście, na reszcie zniknie z twojego życia, Już się bałem, że chce coś namieszać - objął ją ramieniem i zadowolony chciał wejść do środka kawiarni ale dziewczyna przystanęła
- Poczekaj, bo to nie wszystko. Zaproponował mi, żebym pojechała razem z nim
- Co? Chyba sobie żartujesz? - nie rozumiał jak Adam może mieć taki tupet - Mam nadzieję, że wybiłaś mu ten pomysł z głowy - spojrzał na nią a ona momentalnie spuściła głowę - Tak było prawda?
- Mam się zastanowić do jutra - powiedziała prawie niedosłyszalnie, bała się jego reakcji
- Nie rozumiem cię, co on jeszcze musi zrobić żebyś wreszcie przejrzała na oczy? - nie spodziewał się tego po niej, cholernie się zawiódł
- Obiecał, że się zmienił
- Nie chcę tego słuchać. Zrobisz jak zechcesz. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz żałować
Zdenerwowany wsiadł do samochodu i szybko odjechał. Nie wyobrażał sobie, że mógłby ją teraz stracić. Z całych sił próbował pomóc podnieść się jej z dołka a wystarczyło tylko kilka minut rozmowy z Adamem żeby wróciła ta stara Alicja. Dziewczyna bez swojego zdania, dająca sobą manipulować

__________________________________________________________
Trochę to wszystko nie dopracowane ale na nic lepszego nie miałam czasu.
Dziękuję za wszystkie komentarze, na prawdę dają kopa do dalszego pisania ;**

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 7

Cały na nowo poukładany świat Alicji znowu zaczął się sypać, ostanie wydarzenie pozostawiło drobną rysę na jej przyjaźni z Juanem. Miała nadzieję, że pocałunek spowodowany był tylko zbyt dużą ilością wypitego alkoholu ale co jeśli tak nie było? Co jeśli jemu nie zależało na tym aby się przyjaźnić? Może Juanowi od samego początku chodziło o coś więcej a ona po prostu tego wcześniej nie dostrzegła.
Dziewczyna wstała rano z lekkim kacem i głową pełną nurtujących pytań. Zastanawiała się czy po wczorajszej akcji już teraz może się wyprowadzać. Bała się, że jeśli on liczy na coś więcej to ona niestety nie będzie mogła odwdzięczyć się tym samym i ich znajomość może na tym ucierpieć. Zdenerwowana zeszła na dół do kuchni, gdzie siedział już przy porannej kawie Hiszpan. Nie wiedziała jak ma się zachować, nie chciała wracać do wczorajszego wydarzenia ale z drugiej strony musiała jasno określić relacje jakie między nimi panują.
- Cześć Ala - przez całą noc nie mógł spać. Od samego rana układał w głowie scenariusz tej rozmowy ale gdy tylko ją zobaczył i tak nie wiedział co ma powiedzieć
- Cześć - odpowiedziała choć nawet nie obdarowała go spojrzeniem. Zrobiła sobie kawę i usiadła na przeciwko niego. Milczeli tak przez dobre kilka minut co było dla niej nie do zniesienia - Sytuacja jest strasznie niezręczna - zaczęła niepewnie - Od początku wiedziałam, że zamieszkanie z tobą to nie będzie najlepszy pomysł. Zaraz pójdę na górę, spakuje się i już mnie nie ma
- Przepraszam - spojrzał na nią pustym wzrokiem - Nie wiem jak to się mogło stać, po prostu za dużo wypiłem i chyba nie potrafiłem się powstrzymać. Nie ma mowy o żadnym pakowaniu. Obiecuję, że nigdy więcej się to nie powtórzy
- Tego jestem pewna - uśmiechnęła się lekko - Juan ja na prawdę bardzo cię lubię ale tylko jako przyjaciela. Jeżeli źle odebrałeś jakieś moje gesty czy słowa to bardzo cię przepraszam. Nie chcę żebyśmy ryzykowali naszą przyjaźń dla mylnego zauroczenia
- Ja też nie chcę ryzykować, zbyt wiele mamy do stracenia. To wszystko przez ten alkohol. Nie chcę żeby w naszych relacjach coś się zmieniło. Zgoda? - wyciągnął do niej dłoń którą ona bez wahania uścisnęła a potem podeszła i przytuliła go mocno jak to wcześniej bywało. - Dobrze, że tą rozmowę mamy już za sobą ale pamiętaj, że jeszcze na deser została ci ta z Torresem
- Tylko ja mam dziś pierwszy dzień pracy i nie wiem kiedy wrócę
- Wieczorem przyjdzie, nie wykręcisz się
- Obiecałam, że nim pogadam więc dotrzymam słowa - upiła ostatni łyk kawy i wyszła z kuchni.
Godzinę później ubrała się i poszła do swojej ukochanej kawiarni, która teraz stała się jej nowym miejscem pracy. Może nie była to praca jej marzeń ale na pewno wolała to niż striptiz. Jej szef Alex jeszcze raz przypomniał jakie są jej obowiązki a potem Alicja zajęła się ich wykonywaniem. Nie było ciężko, było nawet przyjemnie. Czas upłynął jej na prawdę szybko i nawet się nie spostrzegła, że za kilka minut ma wolne. Przypomniał jej dopiero widok Juana w drzwiach kawiarni. Podszedł do niej i pocałował w policzek
- I jak wrażenia po pierwszym dniu?
- Bardzo sympatycznie. Chcesz coś pić? Kawy, herbaty?
- Nie, dziękuję. Przyjechałem po ciebie także zbieraj się i jedziemy do domu
- Jasne, poczekaj chwilę.- uśmiechnęła się do niego i poszła po swoją kurtkę.
Dziewczynie w drodze do domu nie zamykała się buzia. Cały czas opowiadała jak było w pracy. Widok tak zadowolonej Alicji przyprawiał Juana o uśmiech. Był pewien tego, że te najgorsze chwile w jej życiu właśnie minęły i z każdym dniem będzie lepiej.

Alicja z minuty na minutę co raz bardziej zaczynała denerwować się spotkaniem z Fernando. Kiedy ostatni raz go widziała zachował się jak buc i nie miała najmniejszej ochoty na kolejne spotkanie ale Juan był nieugięty. Twierdził, że dwoje jego najlepszych przyjaciół nie może być między sobą wrogami
- Alicja za pół godziny przychodzi Fer. Przebrałabyś się może, w dresie się chcesz pokazać? - wskazał palcem na jej ubiór
- To tylko Torres, nie żadna królowa hiszpanii - nie przejęła się jego gadaniem. Miała daleko gdzieś co pomyśli sobie o niej ten piegowaty blondyn
- Obiecałaś, że się postarasz zrobić dobre wrażenie
- Dobra, już idę się przebrać - rozłożyła ze zrezygnowaniem ręce - Nie spinaj się tak - klepnęła go w ramię i poszła do swojego pokoju. Nałożyła na siebie coś bardziej wyjściowego i zeszła po chwili na dół
- No jak chcesz to potrafisz - skwitował to Juan i z uśmiechem poszedł otworzyć drzwi do których zadzwonił Torres - Cześć stary - podał mu dłoń i zaprosił do salonu, gdzie czekała już na nich Alicja. Widok zszokowanego blondyna gdy tylko ją zobaczył był bezcenny - To jest Alicja Lijewska, moja przyjaciółka, ale wy się już podobno znacie
- Tak - powiedział nadal zaskoczony Fernando, dziewczyna stała i z całych sił próbowała powstrzymać się od śmiechu
- Cześć - w końcu się odezwała, jej głos był bez emocji. Obiecała, że będzie się starać i właśnie to robiła
- Stary żartujesz sobie ze mnie? - zwrócił się do Juana - Przecież to jest ta dziwka, która była moim prezentem urodzinowym od was. Kompletnie ci odbiło? - dziewczyna przyjęła cios nie dając się sprowokować
- Dobrze wiem kim ona jest i co wcześniej robiła. - podszedł do niej i objął ją ramieniem - zmieniła pracę i nie masz prawa tak o niej mówić. Pójdę po coś do picia a wy się nie pozabijajcie w tym czasie - Juan wyszedł a dziewczyna od razu spiorunowała wzrokiem blondyna
- Nie pozwolę na to abyś wykorzystała Juana - rzekł ze złością
- Co proszę?
- Nie udawaj głupiej. Przecież to jasne, że zależy ci tylko na jego kasie - dziewczyna momentalnie prychnęła - Nie wiem jak go poznałaś i jaką bajeczkę mu wcisnęłaś ale uprzedzam, że ja nie jestem tak naiwny jak on. Takie jak ty się nie zmieniają. Jesteś zwykłą .. - powstrzymał się gdy tylko ujrzał Juana
- No proszę, dokończ - powiedziała ze złością - Jestem zwykłą..
- Dziwką - spojrzał na przyjaciela, który nie był zadowolony  z tego co usłyszał ale mimo to nadal kontynuował - Dobrze o tym wiesz. Wypatrzyłaś łatwą kasę i się przyczepiłaś do Maty
- Przestań - Juan chciał to wszystko przerwać ale Ala mu nie pozwoliła
- Niech mówi, bardzo chętnie dowiem się co ma jeszcze do powiedzenia - spojrzała na niego wzrokiem, który mógłby zabić - Może i kiedyś tam byłam dziwką ale nie masz prawa mnie oceniać. Myślisz, że jesteś lepszy ode mnie? Wcale mnie nie znasz
- I nie chce poznać - wtrącił piłkarz
- Z wzajemnością. - odparła dumnie - Sprawia ci satysfakcje poniżanie innych ludzi? Masz wtedy lepszy humor? - jej złość osiągnęła apogeum - Zmartwię cię, to że kogoś zmieszasz z błotem nie sprawi, że będziesz lepszym piłkarzem. Może humor będzie troszkę lepszy ale oglądałam ostatnie mecze i jesteś po prostu słaby, cholernie słaby - czuła, że uderzyła w czuły punkt ale nie przejmowała się tym. Skoro on nie miał żadnych zahamowań to ona też ich nie miała
- Pożałujesz tego! - wykrzyczał jej prosto w twarz na co ona tylko się uśmiechnęła ukazując swoją wyższość i zwycięstwo w tej bitwie
- Dość! - usłyszała za sobą głos przyjaciela - Torres lepiej będzie jak już sobie pójdziesz do domu a ty Alicja - wskazał dłonią na schody - idź na górę. Mam dość waszych dziecinnych zagrań
Bez słowa opuścili salon i udali się każdy w inną stronę. Alicja była dla Torresa skreślona, obiecał sobie, że pożałuje tych słów. Nikt nie miał prawa odzywać się do niego w taki sposób a w szczególności ona.


sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 6

Ala rozpoczynała nowy rozdział swojego życia z wielką nadzieją. Obiecała sobie, że już nigdy nie wróci do Adama i że to był ostatni raz w jej życiu kiedy pozwoliła sobą manipulować. Nie chciała wracać do Polski, jeszcze nie teraz. Dała sobie trochę czasu na znalezienie nowej pracy, najbardziej jednak zależało jej na znajomości z Juanem. Nie chciała stracić kogoś, kto teraz jest jej jedyną bratnią duszą. Jednak w ojczystym kraju czekają na nią rodzice, których ona się wyrzekła. Od zawsze chcieli dla niej dobrze a ona ich odrzuciła zaślepiona swą miłością do Adama. Dziś nie ma jednak w sobie jeszcze tylu sił aby wrócić do nich i przeprosić za wszystko choć była pewna, że oni cały czas na nią czekają. Kiedyś na pewno muszą porozmawiać o tym wszystkim co ostatnio się stało ale to nie jest jeszcze ten czas.
Umówiła się ze swoim przyjacielem jak zawsze w tym samym miejscu. Gdy przyszła on już tam był, rozmawiał z Alexem, właścicielem kawiarni. Usiadła przy wolnym stoliku i czekała aż skończy. Chciała mu opowiedzieć wszystko to, co wydarzyło się w czasie od ich ostatniego spotkania.
- Przepraszam, ale miałem pilną sprawę - podszedł i jak zawsze ucałował ją w policzek choć tym razem był bardziej tajemniczy niż to zwykle bywało
- Nie ma sprawy. Fajnie, że znalazłeś dziś dla mnie czas
- Przepraszam, że tak późno ale treningi, mecze. Strasznie mało czasu mam jakoś ostatnio - zdała sobie sprawę, że czasami mogła wydawać się natrętna, on też miał swoje życie, problemy i obowiązki. Nie mogła mu tak ciągle siedzieć na głowie. Zrobiło się jej głupio
- To może innym razem pogadamy co? Nie chcę ci przeszkadzać
- Nigdy mi nie przeszkadzałaś, nie chciałem żeby to tak zabrzmiało - uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów - Opowiadaj co słychać
- Zerwałam z Adamem. Wiem, że praktycznie od początku mi to sugerowałeś ale dopiero ostatnio zdałam sobie sprawę, że masz rację - ponownie ujrzała jak Hiszpan się uśmiecha a potem podchodzi i mocno ją przytula - Wyprowadziłam się od niego i rzuciłam pracę. Odzyskałam moją kartę bankową do której Adam nie znał hasła więc mam jakieś oszczędności. Zatrzymałam się w hotelu ale raczej długo tak nie pociągnę jak nie będę mieć pracy dlatego chciałam się zapytać czy wiesz gdzie tanio mogłabym wynająć jakiś pokój czy coś w tym stylu?
- Nareszcie mądra decyzja. Znam takie miejsce, później cię zaprowadzę. - skinęła głową na znak zgody - Wiesz bo ja mam pewną propozycję. Oczywiście nie musisz się zgadzać ale wydaje mi się, że każda praca będzie lepsza od tej twojej. Rozmawiałem z Alexem i okazało się, że poszukuje kelnerki. Zaproponowałem ciebie, pewnie to nie będzie tyle kasy ile teraz zarabiasz ale na sam początek myślę, że by starczyło. Co ty na to? - nie zdążył dokończyć bo Alicja dosłownie rzuciła się na niego i uścisnęła tak, że prawie nie mógł oddychać - Udusisz mnie - powiedział śmiejąc się głośno. Momentalnie odczepiła się od niego i usiadła na swoim miejscu
- Jesteś wielki - uśmiech nie schodził z jej twarzy, nowy rozdział życia zaczynał się bardzo obiecująco - Nawet nie będę się zastanawiać, jeśli Alex chce mnie zatrudnić to ja się zgadzam
- Świetnie, to zaczynasz od jutra. Zaraz pójdziemy do twojego nowego szefa i wypytasz o co tam chcesz
- Powtórzę po raz kolejny, jesteś wielki. Ratujesz mi życie.
- Spójrz na mnie. Z której strony jestem wielki co? - uśmiechnęła się lekko - Powinniśmy opić twoją nową pracę ale może później a teraz chodźmy do Alexa bo się chłopak niecierpliwi.
Omówili wszystko z jej nowym pracodawcą. Dziewczyna była bardzo zadowolona, kochała tą kawiarnię bo właśnie to tutaj dzięki Juanowi coś zaczęło się zmieniać dlatego praca w tym miejscu była dla niej jak na razie wymarzoną. Poszła z Hiszpanem do hotelu po swoje rzeczy i z wielkim zadowoleniem szła do miejsca, które Juan jej proponował. Miała nadzieję, że będzie niedrogo ale też komfortowo. Nie wymagała wiele, coś prostego w zupełności jej wystarczało. Jednak miejsce w które zaprowadził ją Juan nie było tego odpowiednikiem. Stała przed pięknym, dużym domem z ogródkiem.
- Juan dobre żarty. Nogi mnie bolą od tego chodzenia. Gdzie jest ten niedrogi hotel co?  - stanęła naburmuszona
- Dokładnie przed tobą - posłał jej uśmiech - Hotelem bym tego nie nazwał, raczej moim domem. Zapraszam do środka - wskazał dłonią na drzwi ale dziewczyna stała nadal w tym samym miejscu
- Nie mam siły się z tobą sprzeczać także powiedz mi od razu co ta twoja główka wymyśliła
- Zamieszkasz u mnie tak długo jak będzie to konieczne. Jestem sam, dom jest duży także nie powinniśmy sobie za bardzo przeszkadzać - chciała coś powiedzieć ale Juan złapał ją za rękę i zaprowadził do pięknego domu, był duży, emanował ciepłem i dobrym gustem gospodarza
- To chyba nie jest dobry pomysł. Już zbyt wiele dla mnie zrobiłeś, nie chcę się narzucać
- Choć, zaprowadzę cię do twojego pokoju - nie chciał słuchać żadnego sprzeciwu, dla niego było normalne, że pomaga przyjaciółce w potrzebie - Ja to zaproponowałem, gdybym tego nie chciał to nie przyprowadziłbym cię tutaj. W ogóle to koniec tematu. Tu masz swój pokój, możesz się rozpakować, odświeżyć czy co tam chcesz. Ja będę na dole w salonie - dziewczyna otworzyła drzwi do swojego pokoju sama nie wiedząc, czy robi dobrze przystając na tą propozycję. Pierwsze co rzuciło się jej w oczy było wielkie łóżko i ściany w kolorze błękitu. Uwielbiała ten kolor i od razu spodobał się jej nowy kąt. Wzięła szybki prysznic i już miała schodzić na dół kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Zatrzymała się nie chcąc jak na razie zdradzać swojej obecności. Była ciekawa kto jest gościem, wydawało się jej, że zna ten głos ale nie wiedziała do kogo on należał. Postanowiła się chwilę przysłuchać rozmowie mężczyzn
- Wiem, że nie mówiłem, że przyjdę ale nudziło mi się w domu i tak pomyślałem, że wpadnę - usłyszała głos nieznajomego - Ej stary czyje to buty? - wskazał palcem na trampki należące do Alicji - nie mówiłeś, że masz gościa.
- Nie było okazji. Sorry ale za bardzo dziś nie mam czasu. Przyjdziesz jutro?
- Jasne, nie chciałem wam przeszkadzać - uniósł brwi do góry - Mam nadzieję, że jutro mi przedstawisz swoją nieznajomą - podał mu dłoń którą Juan ze zrezygnowaniem uścisnął.
Dziewczyna była zadowolona z tego, że nie musiała się dzisiaj nikomu pokazywać, nie była na to przygotowana. Poczekała jeszcze chwilę po zamknięciu drzwi i zeszła na dół do salonu gdzie znowu siedział Juan. Usiadła koło niego, przez chwilę wpatrując się w ekran telewizora na którym leciał mecz angielskiej ligi
- Kto to był? - przerwała chwilę milczenia, brunet od razu odwrócił się w jej stronę
- Torres - powiedział niepewnie, dziewczyna aż zadrżała. Teraz uświadomiła sobie, że właśnie dlatego ten głos wydał się jej znajomy - Wiem, że wasze relacje nie są najlepsze ale najwyższy czas to zmienić
- To chyba nie możliwe - odparła ze zrezygnowaniem. Juan wstał znikając na chwilę by po chwili wrócić z butelką wina i dwoma kieliszkami. Napełnił je trunkiem i podał Alicji Usiadł obok niej i objął ramieniem
- Fernando to na prawdę fajny facet, przyjaźnimy się od wielu lat. Pierwsze wrażenie może być mylne, na pewno jak go bliżej poznasz to zmienisz zdanie na jego temat. Dzisiaj jeszcze chciałem cię przygotować do tego spotkania ale ma przyjść jutro i chcę żebyście zaczęli waszą znajomość od nowa - dziewczyna słuchała go upijając co chwila po łyku wina. Była pewna, że to wszystko nie będzie wyglądać tak kolorowo jak to sobie wymyślił Juan
- Postaram się ale jeżeli mnie wkurzy to nie będę milczeć, ostrzegam - brunet przytulił ją jeszcze mocniej zadowolony z tego, że chciała podjąć próbę zjednania się z Torresem.
Minuty mijały, zawartość pierwszej butelki wina także zniknęła a oni sami czuli się w swoim towarzystwie idealnie. Tematy rozmów nie miały końca, następna butelka została prawie wypita. Śmiali się i żartowali jakby znali się od zawsze. To był pierwszy tak mile spędzony dzień Alicji w Londynie. Nie chciała aby się kończył
- Dlaczego tak bardzo mi pomagasz? - zapytała z uśmiechem na twarzy i plątającym się językiem. Ilość spożytego alkoholu dawała znać ale nie tylko u niej.
- Po prostu, bo bardzo cię lubię - gdyby nie to, że był pijany pewnie nie odpowiedziałby na to pytanie tak banalnie, ale w stanie w którym się znajdował nie miał siły na złożone zdania, które jakoś trzeba poskładać w całość. Usłyszał w zamian śmiech dziewczyny, który tak bardzo lubił. Wszystkie hamulce puściły, nawet nie wiedział kiedy zbliżył się do niej i musnął jej usta. Ala była zaskoczona ale z początku się jej spodobało. Dopiero, gdy ich pocałunki były coraz śmielsze rozum powrócił na swoje miejsce. Alkohol przestał władać nad jej umysłem
- Juan, nie możemy - wstała i biegiem wpadła do swojego pokoju...


 _____________________________________________________________________
Dziś pierwszy mecz szczypiorniaków na mistrzostwach. Pierwszy na tak dużej imprezie bez Bogdana.. Szkoda ale wierzę, że chłopaki dadzą radę
Trzymajcie kciuki dziewczyny!!


wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 5

Odkąd poznała Juana jej życie z dnia na dzień stawało się coraz bardziej poukładane. Siedząc w kawiarni praktycznie codziennie, zdarzyło się jej nie raz z nim porozmawiać. Pokochała to miejsce i uwielbiała spędzać tam swój wolny czas. Już nie była zupełnie sama w tym wielkim mieście. Choć tak na prawdę nie wiele o sobie wiedzieli to nie przeszkadzało im to. On sam też zaangażował się w tą znajomość. Za każdym razem, gdy tylko ją spotykał miał lepszy humor. Może gdyby wiedział o niej wszystko zmieniłby zdanie?
- Cześć Juan - dziewczyna nerwowo podniosła się z krzesła i pocałowała go w policzek. Zdecydowała się na bardzo poważny krok, który mógł przynieść albo szczęście albo smutek, nic po środku. Zwlekała z tą rozmową bardzo długo ale wcześniej nie miała w sobie tyle odwagi i siły, jednak nie chciała mieć przed nim tajemnic. Za bardzo zależało jej na tej znajomości aby móc ją stracić. Robiąc ten dzisiejszy krok ryzykowała ogromnie, nie mogła wiedzieć jak mężczyzna zareaguje na jej słowa. Była przygotowana nawet i na to, że ich znajomość zakończy się właśnie tu i teraz. - Dobrze, że jesteś. Musimy poważnie porozmawiać
- Mam się bać? - usiadł na swoim krześle i uważnie przyglądał się dziewczynie
- Nie, to raczej ja powinnam - podniosła głowę spoglądając w jego zaciekawione tęczówki. Chcąc dodać jej otuchy położył swoją dłoń na jej i lekko uścisnął - Nie mówiłam ci wszystkiego o mojej pracy. Pamiętasz jak byłeś z kolegami w klubie i świętowaliście urodziny Torresa? - kiwnął głową - To ja byłam jego prezentem urodzinowym, ze mną był w tamtym pomieszczeniu. Tym właśnie się zajmuję - spuściła głowę bojąc się jego reakcji. Poczuła jak Juan wzmocnił ich uścisk dłoni, zastanawiała się czy to dobry znak - Zależy mi na tej znajomości ale zrozumiem jeżeli nie będziesz chciał jej kontynuować. Przepraszam, powinnam powiedzieć ci na początku tylko strasznie się bałam jak zareagujesz.
- Niepotrzebnie - pierwszy szok minął i stać go było na to aby coś powiedzieć. Przez cały ten czas był pewien, że Ala w klubie podaje piwo czy sprząta. Nigdy do głowy nie wpadło mu, że może być tam striptizerką. Na pewno nie był to dla niej powód do dumy, to zrozumiałe dlatego nie był zły, że dowiaduje się o tym dopiero teraz, przecież nigdy nie pytał co dokładnie robi w pracy. Z reguły nie potępiał ludzi zanim nie poznał ich dokładnej historii, tak też było i teraz. Chciał jej wysłuchać - Dlaczego to robisz? Wiem, że to dość głupie pytanie ale chciałbym znać szczegóły. Widzisz mi też zależy na tej znajomości i zanim cokolwiek powiem chcę to usłyszeć od ciebie - dziewczyna z trudem opowiedziała mu całą historię, zaczynając na kłótni z rodzicami i kończąc na gwałcie. Było jej trudno o tym mówić ale chciała się komuś wygadać, od razu zrobiło się jej lżej. Kilka łez spływało po jej policzkach, emocje opadły a ona czekała na jego reakcję - Przykro mi, że coś takiego cię spotkało. Gdybym wiedział wcześniej może nie doszłoby do gwałtu - podszedł i ją przytulił. Czuł, że nie może postąpić inaczej, nie mógł jej zostawić z tym wszystkim samej. Ta dziewczyna potrzebowała jego pomocy
- Dziękuję, że mnie nie potępiasz. Chcę odejść z tamtej pracy ale najpierw muszę sobie znaleźć coś innego
- Spróbuję jakoś pomóc. Przepraszam ale mam trening, muszę iść. Widzimy się jutro? - skinęła głową, pocałował ją w policzek, jeszcze raz mocno uścisnął i wyszedł z kawiarni.
Juan Mata był pierwszą osobą, która nie potępiła Alicji. Nie obrzucał jej błotem, nie zdeptał. Właśnie tego teraz potrzebowała, po rozmowie poczuła, że wreszcie coś w jej życiu może się zmienić. Wystarczy odrobina wiary i cały ten syf, który ją otaczał mógł zniknąć. Właśnie on miał jej w tym pomóc. Człowiek, który nie ma wobec Ali żadnych zobowiązań, robi to z własnej niewymuszonej woli.

Zadowolona jak nigdy wróciła do swojego tymczasowego domu. Czuła ulgę, całe brzemię na niej ciążące zniknęło w momencie w którym zdradziła Hiszpanowi swoją tajemnicę. Teraz ich znajomość opierała się na całkowitym zaufaniu, nie musiała niczego ukrywać.
Adam jak zazwyczaj siedział przed telewizorem oglądając po raz setny te same programy. O dziwo od jakiegoś czasu jej to nie przeszkadzało. Chłopak po ostatnim incydencie się zmienił, można by nawet powiedzieć, że zaczął się starać aby w ich związku znowu wzbudzić uczucie miłości, jednak były to tylko krótkie incydenty, Ala nie liczyła na nic wielkiego. Mając chwilę czasu postanowiła posprzątać w domu, nie należało to do jej ulubionych czynności ale ktoś to przecież musi zrobić. Na swojego chłopaka nie miała co liczyć. Wyrzucając wszystkie ciuchy Adama z szafy w celu ich poskładania na samym dnie zauważyła portfel, który należał do niej. Ten sam, który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach pierwszego dnia ich pobytu w Londynie. Ten sam przez który dziewczyna musiała przespać się z taksówkarzem, spać na dworcu kolejowym i podjąć się pracy striptizerki. Siedziała nad tym portfelem i coś w niej pękło. Była zdenerwowana, rozwścieczona i miała ochotę krzyczeć na cały głos. Cała ta układanka nagle nabierała sensu, wszystkiemu winien był Adam. Dlaczego ją to nie zdziwiło?
- Poznajesz? - rzuciła portfel na kolana Adama oczekując na jego reakcję. Idąc do niego nawet nie wiedziała co chce osiągnąć tą rozmową, chciała tylko usłyszeć jak będzie się tłumaczyć - Znalazłam w twojej szafce, wiesz może co on tam robi? - Jeszcze nigdy nie widziała go tak zdenerwowanego. Czuł, że tym razem nie pójdzie mu tak łatwo jak dotychczas
- Wszystko ci wytłumaczę - chciał złapać jej dłoń lecz Alicja ją odepchnęła. Obiecała sobie, że tym razem nie da się podejść jego gierkom
- Tu nie ma co wyjaśniać. Chyba oboje wiemy co tak na prawdę to oznacza. Ukradłeś go, kazałeś mi się przespać z taksówkarzem a potem pracować w tym syfie - ton głosu rósł z każdym wypowiedzianym słowem - Patrzyłeś się ze spokojem jak każdego dnia coraz bardziej się poniżam. Do cholery sprawiało ci to satysfakcję?
- Masz rację, zachowałem się jak ostatni idiota, przepraszam.
- W dupie mam twoje przepraszam.. Właśnie sobie uświadomiłam jaką jestem idiotką, że pozwalałam ci na tak wiele
- Daj spokój, kochanie - podszedł do niej chcąc załagodzić sytuację ale Alicja była stanowcza jak nigdy - Nie cofniemy czasu, jeszcze raz cię przepraszam a teraz zapomnijmy o tym
- Powiedz mi chociaż na co wydałeś moje pieniądze kiedy ja musiałam się pieprzyć z taksówkarzem? - nie panowała nad sobą, nad słowami. W środku cała się gotowała - W sumie masz rację, chrzanić to. Było minęło. - słysząc te słowa chłopak myślał, że znów wygrał, ale nie tym razem. - Brzydzę się tobą, nie mogę na ciebie patrzeć. Prawda jest taka, że nigdy mnie nie kochałeś a ja jak ostatnia kretynka wierzyłam w twoje puste słowa. Skończyło się, nie chcę cię już znać. To koniec - ostatnio słowa wykrzyczała mu prosto w twarz
- Żartujesz chyba - złapał ją za rękę nie pozwalając odejść choćby na krok
- Wcale mi nie jest do śmiechu. Nie chce już dłużej tak żyć. Puść mnie i daj mi spokój - wyrwała się z jego uścisku, spakowała do walizki swoje rzeczy, wzięła też woreczek z narkotykami który dostrzegła na biurku i wyszła nawet nie spoglądając na Adama który nie do końca wierzył w to co się dzieje.
Była z siebie dumna, pierwszy raz się mu postawiła. Już od jakiegoś czasu praktycznie nic do niego nie czuła może oprócz przywiązania, dlatego jej serce pozostało w jednym kawałku, nie czuła bólu, czuła satysfakcję, Kiedyś myślała, że to miłość na całe życie ale jej ukochany z dnia na dzień krzywdził ją co raz bardziej, poniżał, mieszał z błotem i staczał na samo dno. Dość miała cierpienia i upokorzenia, i tak o wiele za długo tkwiła w tym chorym związku. Zostawiając go otwierała przed sobą nowe drzwi, czystą niezapisaną kartę swojego dalszego życia. Ciekawe czy tym razem wykorzysta ją lepiej niż ostatnio.


________________________________________________________________
Nowy rok więc i Ala zacznie go lepiej :) Nareszcie można powiedzieć, że wychodzi na prostą.
Jak sylwester? Udany?