środa, 28 listopada 2012

Rozdział 1

Czy dobrze robiła działając pod wpływem chwili? Zostawiając za sobą przeszłość, rodzinny dom, rodziców, siostrę? Tak na prawdę sama nie wiedziała jaka jest odpowiedź na to pytanie. Bo czy można być w takiej sytuacji pewnym czegoś na sto procent? Ona w każdym bądź razie nie była. Chciała zacząć nowe życie, zupełnie od zera ale raczej nie było to możliwe mając na uwadze fakt, że w poszukiwaniu szczęścia będzie jej towarzyszył Adam - chłopak, który perfidnie kłamie, krzywdzi, wprowadza w poczucie winy.
On nie miał nic do stracenia. mieszkał sam, z rodziną nie utrzymywał kontaktu. Mógł zostać w Polsce lub wyjechać z dziewczyną i w dalszym ciągu być jej utrzymankiem - bo taka była prawda. Brał od niej pieniądze kiedy tylko chciał, z czasem nawet nie tłumaczył się na co mu są potrzebne. Dziewczyna nie miała z tym problemu, rodzice zawsze dawali jej pokaźną sumkę która wystarczała na ich dwoje. Nie zastanawiał się długo, spakował kilka swoich rzeczy i ruszył w jej ślady. Ona sama nie wiedziała czy tego chce, jednak strach przed samotnością w nieznanym jej miejscu zwyciężył.

- Na pewno chcesz to ze mną zrobić? Chcesz wyjechać? - chciała się upewnić, zadała to pytanie aby usłyszeć stanowcze tak, które ją przekona i rozwieje wszelkie wątpliwości, których miała mnóstwo
- Pewnie, że chcę. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - pocałował ją w usta, złapał za rękę i prowadził w stronę lotniska. Słowa i pocałunek wcale nie pomogły ale nie chciała już oglądać się wstecz. Podjęła decyzję. Wsiadła do samolotu i od razu włożyła słuchawki od MP3 do uszu. Uciekła do swojego świata pozbawionego problemów i przeszkód. Muzyka zawsze była jej odskocznią, mogła się w niej zatracić bez końca. Nacisnęła guzik 'play' i odpłynęła przy dźwiękach reggae do swojej małej magicznej Jamajki, do miejsca w swojej głowie, gdzie panuje tylko spokój, miłość i beztroska. Kochała tą muzykę za przekaz, który był dla Ali najważniejszy.
Nawet nie zauważyła, kiedy minął jej lot. Od razu po wyjściu z lotnika poszła z Adamem na postój taksówek i pojechali do najbliższego, w miarę taniego hotelu, który polecił im kierowca. Dziewczyna chciała zapłacić za kurs ale nie mogła znaleźć portfela. Dosłownie się rozpłynął. Coraz bardziej zdenerwowana przeszukiwała wnętrze swojej torebki ale bez skutku. Wyrzuciła całą jej zawartość na tylne siedzenie samochodu, z przerażeniem w oczach stwierdziła, że portfel gdzieś zniknął. Nie wiedziała jak to się mogło stać, wydawało się jej, że jeszcze w samolocie go miała.
- Adam nie mam portfela. Miałam tam wszystkie pieniądze - zdenerwowana złapała się za głowę - Co my teraz zrobimy?
- Poszukaj dobrze. Gdzieś musi być - wysiadł z taksówki i poprosił też o to kierowcę. Odeszli kilka metrów od samochodu i przez chwilę rozmawiali. - I jak? Znalazłaś?
- Cholera nigdzie go nie ma
- Trudno - zwrócił się do niej po polsku - Wiesz, że ja też nie mam żadnej kasy. Zamieniłem kilka słów z tym gościem i powiedział, że jeśli nie zapłacimy to zawiezie nas na policję. - Dziewczyna opuściła głowę zrezygnowana - Chyba, że zgodzisz się na spędzenie tej nocy z taksówkarzem, w tym hotelu. To jego warunek.- Dziewczyna otworzyła oczy ze zdziwienia. Miała nadzieję, że się przesłyszała
- Co? Chyba nie mówisz poważnie!
- Przykro mi ale musisz to zrobić, inaczej pójdziemy siedzieć - podszedł do niej i złapał za nadgarstki
- Trudno, ja wolę spędzić tą noc w więzieniu i każde kolejne też.
- Ty może tak, ale ja nie - zacisnął mocniej uścisk dając jej do zrozumienia, że nie odpuści - To tylko jedna noc, nic nie znaczy - pocałował ją w czoło - Nie ma innego wyjścia
- Nie jestem żadną dziwką - chciała wyrwać dłonie z jego uścisku ale była zbyt słaba, nawet nie wiedziała jak wybić Adamowi ten pomysł z głowy - Ja nigdzie nie pójdę. Nie dam się tak poniżyć
- Zrobisz to albo z nami koniec - wyszeptał jej do ucha - Wiem, że na to nie pozwolisz, dlatego idź tam, zrób co do ciebie należy a potem zapomnimy o całej sprawie.
Alicja nie miała w sobie tyle determinacji aby się mu przeciwstawić. Bała się, że zostanie sama w tym wielkim mieście, bez domu i  pieniędzy. Poszła z nieznanym jej facetem do hotelu. Czuła się jak zwykła szmata, nigdy w życiu nie pomyślała, że mogłaby coś takiego zrobić, tak się poniżyć. Zawsze brzydziła się takimi laskami, a dziś miała stać się jedną z nich.
Idąc do pokoju przyjrzała się swojemu partnerowi. Atrakcyjny wysoki brunet około trzydziestki, ale nawet to, że jej się podoba nie ułatwiało niczego. Zaczął ją całować, powoli zdejmując jej ciuchy. Potem już niewiele pamięta, tak jakby była po jakiejś mocnej działce. Wszystko jej wirowało w głowie, czuła odrazę do samej siebie. Podczas, gdy kierowca bawił się w jak najlepsze z jej oczu powoli płynęły gorzkie łzy. Ta noc była dla niej straszna, na dodatek dłużyła się niemiłosiernie.
- Mogę już sobie pójść - od razu po przebudzeniu ubrała się i ogarnęła. Chciała jak najszybciej opuścić to miejsce, w którym tak wiele wycierpiała
- Tak, mogę o coś jeszcze zapytać?
- Jak musisz - rozłożyła ręce ze zrezygnowania, w tamtym momencie nic się dla niej nie liczyło
- Widziałem, że ten chłopak, który z tobą wczoraj był cię pocałował. Jesteście razem?
- Tak
- Nie rozumiem, co taka dziewczyna jak ty robi z takim palantem, który proponuje mi z Tobą sex - Alicja nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Czy była na prawdę aż tak głupia? Przez cały czas myślała, że to kierowca to zaproponował, nie posądzała o to Adama. Kolejny raz zabolało, ale nie chciała dać o tym znać. Zabrała swoje rzeczy i jak najszybciej wyszła z tamtego miejsca. Była jeszcze bardziej załamana niż wcześniej, bardziej poniżona. Brzydziła się sobą i nim jednocześnie.
Wychodząc z hotelu zauważyła Adama siedzącego na ławce, podeszła do niego i bez zastanowienia uderzyła go dłonią w policzek z całej siły, która jej pozostała. Nawet nie spojrzała mu w oczy, po prostu odeszła. Nie było ją stać na żadne słowa, była dumna z tego, że odważyła się na tak wiele. Zdezorientowany  Adam siedział na ławce jeszcze przez chwilę a potem zaczął za nią biec
- Co ty sobie wyobrażasz? - złapał ją za rękę i odwrócił w swoją stronę. Ala nic nie odpowiedziała, odwróciła się i szła dalej - Cholera stój jak do ciebie mówię!
- Nie mam ochoty. Brzydzę się tobą, nie chcę na ciebie patrzeć - powiedziała stanowczo. Słowa same wypływały z jej ust, była zbyt zdenerwowana żeby się kontrolować
- No chyba sobie żartujesz. To ja całą noc czekam na ciebie na tej cholernej ławce, wiedząc, że pieprzysz się z jakimś obleśnym kolesiem a ty się mną brzydzisz?
- Tak, dokładnie. Brzydzę się tobą. Jak mogłeś mi to zrobić? To przez ciebie sprzedałam się jak dziwka - kolejne łzy spływały po jej policzkach
- Gdybyś nie chciała to byś tego nie zrobiła. Do niczego cię nie zmuszałem
- Przestań kłamać - znowu zaczęła iść ale Adam jej to skutecznie uniemożliwił. Kolejny raz chciał wzbudzić w niej poczucie winy i kolejny raz przychodziło mu to niespodziewanie łatwo. Przyciągnął ją zaszlochaną do siebie i mocno przytulił.
- Zapomnę o wszystkim, o tym, że mnie uderzyłaś, że pieprzyłaś się z taksówkarzem. A wiesz dlaczego? Bo bardzo cię kocham i nie chcę cię stracić - musnął ją w usta
Dziewczyna już nie wyrywała się z jego uścisku. Nie chciała go stracić. Uznała, że wszystko to jej wina, przecież Adam ma rację, Do niczego jej nie zmuszał. To jej decyzja, ona sama się poniżyła i sprzedała. Nie może mieć pretensji do swojego chłopaka. Znowu udało się mu wpędzić ją w poczucie winy.
Ze straconą godnością ale szczęśliwa, że ma ukochanego przy sobie szła na dworzec kolejowy. Nie mieli pieniędzy aby coś wynająć więc mieli nadzieję, że uda się im przenocować na jakiejś ławce. Dziewczyna nie przypuszczała, że kiedyś tak nisko upadnie. Jej rodzice mieli rację. Od początku mówili, że Adam ją zniszczy ale ona była zaślepiona i jak na razie nic się nie zmieniło.


_______________________________________________________________________

Przepraszam, że tak późno ale matury pochłonęły cały mój czas
Pozdrawiam ;P

niedziela, 18 listopada 2012

Prolog

"Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz,
 dwa czy dziesięć razy, zawsze stajemy w obliczu nieznanego. 
Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł  albo zabrać do bram raju - 
ale zawsze gdzieś nas prowadzi." - Paulo
Coelho

Każdy z nas ma zapewne inną definicję miłości, każdy kocha inaczej ale też każdy uwielbia ten stan i do niego dąży. Dla dziewiętnastoletniej Alicji miłość była sprawą najważniejszą, priorytetową. Od siedmiu miesięcy miała chłopaka Adama - przystojny, wysoki, dwudziestotrzyletni blondyn o niebieskich oczach. Był jej pierwszym poważnym partnerem i kochała go, choć grono znajomych, rodzice na każdym kroku mówili jej, żeby z nim zerwała, że sprowadzi ją na samo dno. Nie słuchała tego, nie wierzyła w ani jedno słowo. Wydawało jej się, że Adam był wzorem chłopaka jakiego pragnęła i choć nie raz już przez niego płakała, to nie zamieniłaby go na żadnego innego. Miłość czasami bywa ślepa i właśnie w tym przypadku taka była..

Dwa dni temu zmarła babcia Alicji i dziś był jej pogrzeb. Dziewczyna przeżywała ciężkie chwile, bo babcia była dla niej zawsze jak druga mama, chciała aby w tej chwili był przy niej Adam ale on niestety miał inne, nikomu nie znane, ważniejsze rzeczy na głowie. Rodzice byli takim rozwojem sprawy zadowoleni, bo już dawno wiedzieli, że na tego chłopaka nie można liczyć i mieli nadzieję, że ich córka w końcu to zrozumie.
- Widzisz, wiedziałam, że on nie przyjdzie. A tak bardzo na to liczyłaś - zaczęła rozmowę mama po pogrzebie przy rodzinnym obiedzie na którym była Alicja z rodzicami i siostrą Jasminą
- Mamo chociaż dzisiaj sobie odpuść, na prawdę nie mam ochoty tego słuchać. Po prostu mu coś wypadło
- Co tym razem? - wtrąciła się Jesi, która też nie akceptowała związku swojej starszej o rok siostry
- Nie wasza sprawa - odburknęła i wstała od stołu
- Siadaj dziecko - złapał za dłoń swojej córki ojciec - Adam to nie jest chłopak dla Ciebie, zrozum to wreszcie. Zmarnujesz sobie przy nim życie
- Jestem dorosła i sama decyduję o swoim życiu - była spokojna, już nie raz słyszała od nich te słowa
- To nie wiek decyduje a mądrości, dojrzałości tylko doświadczenie, którego Ty nie masz.
- Wiem, że mnie kochacie i się martwicie ale ja z nim nie zerwę. Zaakceptujcie to wreszcie
- Będziesz musiała bo ja nie chce widywać go w tym domu - jej matka była coraz bardziej zdenerwowana - Albo tu zostajesz i z nim zrywasz albo..- Alicję zaskoczyły słowa matki, nie przypuszczała, że kiedykolwiek je usłyszy
- Albo co? Mam się wyprowadzić?
- Liczymy na to, że w tej sytuacji nawet się nie będziesz zastanawiać i po prosty zerwiesz z tym darmozjadem
- Macie rację, nie będę się zastanawiać, Wyprowadzam się! A wiecie dlaczego? Bo on nigdy nie kazał mi wybierać pomiędzy wami - wstała i poszła do swojego pokoju się pakować. Była zszokowana ale pewna tego, co zrobiła, za to jej rodzice coraz mniej. Mieli nadzieję, że Ala z nimi zostanie ale niestety się pomylili. Chcieli do niej pójść i przekonać ją aby została ale ich córka już podjęła decyzję. Wiedziała, że w tym domu nie może już mieszkać, kochała swoich rodziców ale w tamtym momencie czuła tylko złość i rozczarowanie. Wzięła swoją walizkę i nawet nie żegnając się wyszła z domu wiedząc że prędko tam nie wróci. Może nigdy..

- Cześć kochanie - weszła do domu Adama otwierając drzwi kluczami, które od niego dostała. To co ujrzała w środku jakoś bardzo jej nie zaskoczyło. Widywała już ten obrazek przynajmniej z pięć razy i za każdym razem bolało coraz mniej
- Alicja, to nie tak jak myślisz - gdy tylko ją zobaczył odkleił się od swojej nowej zdobyczy z którą dopiero co się całował - Choć ze mną do kuchni, wszystko Ci wyjaśnię - złapał Alę za rękę -  a Ty lepiej już idź - zwrócił się do dziewczyny z którą się całował
- Kochanie, wiesz że to dla mnie nic nie znaczyło. To był zwykły impuls, kocham tylko ciebie - podszedł do niej i zaczął jeździć dłonią po jej policzku a ona kolejny raz mu się poddała, przebaczyła choć nie był wart. Nawet nie miała siły, żeby się z nim kłócić
- Dlaczego mi to robisz? - zapytała po cichu?
- Nie wiem, było minęło. Zapomnij - zbliżył swoje usta do jej i zaczął ją całować. Wziął ją na ręce i zaprowadził do sypialni. Dziewczyna nie miała na to ochoty ale nie chciała mu się przeciwstawiać. Kochała się z nim, pozwoliła mu robić to, co chciał nie czerpiąc przy tym żadnej przyjemności.
- Wyjeżdżam - powiedziała gdy leżeli obok siebie
- Gdzie?- zapytał zaskoczony
- Nie wiem, przed siebie. Może do Anglii. Nie mogę tu dłużej zostać
- Rozumiem - pocałował ją w czoło - Jadę z Tobą

_______________________________________________________________________

Jest i pierwszy rozdział. Kawałkiem zaczerpnięty z prologu mojego drugiego opowiadania, którego nie skończyłam i nigdy tego nie zrobię bo onet za bardzo mnie wkurza, dlatego postanowiłam, że rozwinę ten wątek tu i trochę zmienię.
Dodaje dziś, choć chciałam to zrobić we wtorek ale niestety potem będę miała próbne matury i boje się, że nie będe miała czasu
Pierwsze koty za płoty, miłego czytania ;*
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu zajrzą i przeczytają i także zostawią komentarz :D